Ostatnio chadza ze mną pewna myśl. Broń Boże nie lituję się nad sobą, czy nie koloryzuję, naprawdę. Mimo to... czy jest jakaś granica tego, co znieść może człowiek? I cóż się za nią kryje?
EdocSil
Autor
4 November 2013, 20:07
Pamiętaj, że na wszystko jest odpowiedź...
4 November 2013, 20:06
to chyba zabicie tego za kogo sie uważasz i bycie nikim, potem cie juz nie rusza