Gdyby to było takie proste. Myślę, że osoby które nas skrzywdziły zdąźyły wyssać z nas tyle dobra dla siebie że zanim przyjdzie im odpokutować za to, to nie będzie miało już znaczenia. Teraz co jest lepsze? Wybaczyć i zapomnieć? Może nie wybaczać i nie zapomnieć. Niestety to idzie w parze. Moze liczyć na że sprawiedliwości przyjdzie zadość?
Hares jak skruszy to lżej na duszy ;) Adnachiel, miło mi, że zatrzymałeś się :)
Yestem też przekonana, że szansa to już wybaczenie, daję ulgę dla każdej ze stron, jeśli choć jedna wyłamie się, to zadaje ból tej drugiej...nikt nie jest bez winy, każdy coś tam za skórą ma... wybaczenie, mówisz nie każdy go chce, nie- to maska, dręczy, choć nie przyznają, duszą w sobie, po czym czują źle, takim sposobem sami rany zostawiają otwarte... Także wybaczajmy i przyjmujmy wybaczenia.
I tak i nie... Czasami ktoś ma w nosie nasze wybaczenie, żadna to dla niego pokuta. Ale każdy, kto szczerze pragnie wybaczenia, powinien mieć na nie szansę. To nie musi oznaczać powrotu, do czasu sprzed winy, bo czasami to zupełnie nie jest możliwe, ale nawet jeśli nie ma prawa oczekiwać cofnięcia czasu, to nie powinien być skazany na naszą wrogość. Niektóre winy zatrzaskują pewne drzwi w sercach innych, zmieniają rzeczywistość, powodują nieodwracalne skutki, ale każdy popełnia błędy i ma prawo zacząć od nowa budowę własnego wizerunku. Wybaczenie jest także potrzebne pokrzywdzonym. Ich rany muszą zacząć się goić, a niekiedy nie mogą, jeśli jest w nich jad. Takie moje wieczorne przynudzanie. :) Pozdrawiam. :))