Wiem, że pyt. było skierowane do mnie :) rodzice wymagają od dzieci, nauczyciele od uczniów, pracodawca od pracownika, trener od podopiecznego itd nie znamy siebie, a co dopiero "możliwości" innej osoby jak ocenisz, ze dana osoba, osiągnęła maksimum mozliwości ? przykładowo, jeśli poprosisz kogoś o zwykły, ludzki szacunek, a ktoś odpowie ci, że nie może ci go dać, tzn. że nie jest w stanie czy po prostu nie chce, z jakiegokolwiek powodu?
Wytłumaczyłam tak jak ja to rozumiem. Nie jesteśmy w stanie ocenić nawet w przybliżeniu, ile jest ktoś w stanie dać. W sporcie zupełnie się to nie będzie sprawdzać. Granicę swoich możliwości najczęściej przesuwamy do przodu. Mam nadzieję, że wytłumaczenie dość zrozumiałe, a teraz możesz wytłumaczyć swoją ostatnią myśl, bo ktoś Ciebie o to poprosił :D
Pozwolę się wtrącić w Panów rozważania. Doceniam włożony w komentarze wysiłek... Bardzo. Za ten wysiłek dziękuję. Moim zamysłem był stan końcowy ludzkich możliwości, gdzie ani wola czyli starania, ani przymus nie są w stanie niczego więcej z człowieka "wyciągnąć". Każdy ma granice swoich możliwości. Nie każdy wymagający o tym pamięta...
Naju ja się wcale nie kłócę :)) po prostu granica istnieje, ale czy Ty znasz moją, a ja Twoją? niestety nie dlatego myśl w tej formie jest dla mnie niezrozumiała. Pozdrówka
Nikt tu się nie kłóci, zwyczajna wymiana zdań. Wobec powyższego oczekuję, że mogę w takim towarzystwie rozmawiać na tematy typu kantowski idealizm transcendentalny. Żart :-P Na pytanie Rozara odpowiedziałem pod tamtym tekstem.
Też żartowałam :) moje wypowiedzi nie są traktowane jak zwyczajna wymiana zdań, czuję to ... muszę w końcu zamilknąć jak grób :) miłego Autorce i komentującym.
Nie milcz proszę. Mądrzy ludzie wiedzą, że czym innym Czytelnik, czym innym Autor. Jeden do drugiego nie powinien mieć pretensji. Zacytuję tutaj "klasyka" - to co jest jasne dla mnie, nie musi być takie dla innych... To działa w obie strony. Mam do tego respekt i z tym nie polemizuję. Dziękuję bardzo za Wasze wypowiedzi. Zawsze to więcej wiedzy, z powodu innych punktów widzenia. Bezcenne.
To jest też tak, że każdy tekst ma swój scenariusz. I ilu odbiorców, tyle wizji. Każdy sobie to przekłada na swój sposób, na swój język, na swoje doświadczenia. I to jest w życiu najlepsze. Bo piszesz tekst i nie masz pojęcia, będzie to odebrane. Czasami wpadam w cug. Chciałabym pisać, i pisać, i pisać. I mam wrażenie, że to słowa nie mają końca. I przypominają mi się teksty ludzi stąd sprzed paru lat. I widzę, że one mają dzisiaj troszkę inne znaczenie niż wtedy, gdy się je czytało. Tak samo zresztą mam ze swoimi "tworami". Czasami mam wrażenie, że pisała to zupełnie inna osoba.
Naja, niestety, nie dość, że jestem blondynką to w dodatku ciemną! Ale już taką mam naturę! :)