Rozumiem. Tylko zastanawiam się dlaczego boisz się, że gdy wpadniecie na siebie za 10 lat nadal będziecie się kochać szaloną miłością. Czy to nie byłoby właśnie najlepsze?
Gdybyście wpadli na siebie wciąż przepełnieni miłością nie byłoby według mnie problemu. Gorzej gdyby jedynym uczuciem była nienawiść czy obojętność. Wtedy zaczęlibyście sobie wyrzucać wszystkie krzywdy, albo minęlibyście się bez słowa, tak jakby to wszystko między wami nigdy się nie wydarzyło. Miłość to może nie najłatwiejsza opcja, ale zdecydowanie najprzyjemniejsza.