Tak, to trudne..... Bardzo długo się z tym męczyłam, czekałam i oczekiwałam i chciałam koniecznie to "dostać" w zamian za moją miłość. Po wielu perypetiach załapałam nareszcie, że to ja mogę w wolności stawać się miłością dla innych, dla nieograniczonej ilości tych, którzy umierają duchowo nie doświadczając żadnej miłości, cierpią, są na krawędzi załamania albo po prostu rosną dzięki okazanej miłości... wtedy nic mnie nie zniewala ani nie okrada z miłości, którą mogę dawać.... A dając odkrywam, że ją mam, skoro mogę ją dać, okazać, czyli jestem pełna miłości, nie muszę na nią czekać.... Ale to co teraz piszę było kiedyś dla mnie totalnie nie do pojęcia!