Łatwo wspiąć się na wyżyny marzeń, gorzej z powrotem. Nie ma ścieżek, nie ma schodów, nie ma utartych szlaków. Nie ma nikogo, kto powie : będzie dobrze. I spadasz w dół, na łeb, na szyję. Spadasz niespełniony i rozgoryczony własną porażką, głupotą i biedą w rozwalonym sercu...
Samotność bywa okrutna, niestety. Miewałem takie stany nie raz, nie dwa. Trudno się podnieść samemu.
Pozdrawiam i życzę odnalezienia bratniej duszy.
Spadanie to jeszcze nie porażka. Gorzej z tym rozwalonym sercem :(((((
Będzie dobrze :))
Wystarczy marzyć według własnych możliwości. Gdzie marzenia są na Twoją wysokość poprzeczki. :-)))
Bujając w obłokach zadbajmy o to, aby powrót na ziemię nie był zbyt bolesny.
Samotność bywa okrutna, niestety. Miewałem takie stany nie raz, nie dwa. Trudno się podnieść samemu.
Pozdrawiam i życzę odnalezienia bratniej duszy.
Spadanie to jeszcze nie porażka.
Gorzej z tym rozwalonym sercem :(((((
Będzie dobrze :))
Wystarczy marzyć według własnych możliwości. Gdzie marzenia są na Twoją wysokość poprzeczki. :-)))
Bujając w obłokach zadbajmy o to, aby powrót na ziemię nie był zbyt bolesny.