są tacy, którzy świadomie ją wybierają i czują się dobrze... ale ja ich osobiście nie pojmuję żadną miarą. nijak. nie jestem w stanie.
a smak samotności znam. mimo że już mi nie towarzyszy, ale ciągle boję się, że mnie uraczy... nie raz to robiła. ach, głęboki temat. nie na komentarzową dyskusję.
smutne jest już samo założenie, ze na tym marnym siecie nie ma nikogo, kto by cię choć po czesciowo zadowolił człowiek samotny z czasem staje się nie do życia, nie tylko dla kogoś innego-bo to jest niepodważalne- ale przede wszystkim dla samego siebie umiejętnośc życia 'sam ze sobą' przychodzi po latach, tylko w pewnym momencie budzisz sie rano i myslisz 'po co?'
samotnosc dzieli sie na samotność z wyboru, z przypadku i z przymusu samotnosć z wyboru nie jest samotnością, jest karaniem samego siebie, nawet, gdy człowiek myśli, że tak jest lepiej, łatwiej, wygodniej, bezproblemowo samotność jest nią, gdy ktoś, lub coś,nas na nią skazuje nie można nieśc niesprawiedliwej,niezależnej od nas samotnosci owszem, są tacy którzy jakoś stawiają nogę za nogą, tylko są jacyś tacy przygarbieni i powyginani pod tym cieżarem, nieprawdaż?