A jak dla mnie (tak jak wcześniej wspomniała ANETA) jeśli nienawidzi się prawdziwie i z głębi serca, nienawidzi tak bardzo, że to jest w danym okresie czasu jedynym sensem, to inne uczucia są zepchnięte na dalszy plan.
Miałam na myśli to, że można nienawidzić kilkanaście osób i bardzo kochać jedną. Albo można nienawidzić cały świat lecz kochać kilka osób - chodziło o to, że można kochać i nienawidzić równocześnie bo pojęcie uczuć nie ma objętości i wszystko się pomieści.
Nie chodzi mi o "objętość serca" w znaczeniu dosłownym, tylko o to, że jeśli ktoś bardzo nienawidzi z głębi swojego serca, w tedy inne uczucia schodzą na dalszy plan i nie potrafią się przedrzeć przez tą nienawiść. Zupełnie jakby nie mogły sobie znaleźć dla siebie "miejsca w sercu".