Zawsze coś zyskujemy. Zyskasz miłą świadomość, że naprostowałeś ułomnego człowieka, to jednak nie egoizm. Ów osobnik może mieć subiektywne poczucie krzywdy przez przez twoją próbę przejęcia kontroli nad jego wolą, jednak w rzeczywistości nie wyrządzasz jemu tym samym krzywdy, wręcz przeciwnie. Jednak potrzeba będzie czasu, by to zrozumiał i zważył na korzyści z tego wynikające.
... a jeżeli oczekuję od niego by pomógł innym?... lub był lepszym człowiekiem dla swojej rodziny...to jego koszt, może to odczuć jako krzywdę... czy wtedy też jestem bezinteresowny?... mimo że sam nic na tym nie zyskam?...
Tak, bo o egoizmie możemy mówić wtedy, gdy pozyskanie korzyści wiąże się z pewnymi kosztami-krzywdą innego człowieka, nie zaś służeniem jemu pomocą, choćby nie była to pomoc całkowicie bezinteresowna.
... tak się zastanawiam, czy oczekiwanie "nagrody w niebie"... czy czerpanie radości z pomocy innym, itp... czy to jest bezinteresowność?... czy to jest oznaką braku egoizmu?... a może to tylko "pruderia"?... skoro z własnych uczynków zawsze mam jakąś korzyść(choćby tylko lepsze samopoczucie), to czy mogę mówić o bezinteresowności i braku egoizmu?...