... czy można zwyciężyć śmierć?... tak, zmusić ją by się wstydziła gdy przyjdzie po Nas... ... prawdziwym zwycięstwem nad śmiercią jest ujrzeć wstyd w jej oczach...
Knutschkugel. Dwa lata temu tez niestety uczestniczyłem przy takim spotkaniu i śmiało mogę powiedzieć ze „ja” widziałem. Widziałem jak zabierała mi mamę i muszę przyznać, ze chyba nie widziałem wstydu na jej twarzy podczas wykonywania jej obowiązku. Bardziej zachowywała sie jak jakiś bezmyślny pasożyt, jak monstrualna pijawka, która tylko jednemu celowi wydawała się by poświęcona, mianowicie wypiciu jak najwięcej krwi w jak najkrótszym czasie. Moja mama znikała w oczach i nie śmierć lecz ja wstydziłem się siebie i świata ze potrafi konstruować tak wspaniale pałace cywilizacji jak ten 800 metrowy "Burj Chalifa" in Dubaj, albo te wspaniale maszyny do zabijania człowieka, jak czołgi i samoloty, nie mówiąc o broni masowej zagłady. Na to mamy zawsze dosyć kasy, ale na to, by spojrzeć zdziwionej śmierci w oczy oznajmiając jej ze już nie te czasy i żeby się zabierała skąd przyszła, na to brakuje nam pieniędzy i może inteligencji?
spotkałam ją, bardzo niedawno, stala nad nami i mimo, że nie widziałam jej twarzy czulam jak z lekko drwiącym uśmiechem patrzy na nas. Bylam bezradna patrząc na umierajacą, kochaną osobę. Pomyslalam " i na co sie tak gapisz, zabierz ją wreszcie nie zasłużyła sobie na by tak cierpieć" po chwili oboje odeszli... wiem, że było jej wstyd.
Oczywiscie ze wiem o co Ci chodzi. Ale najpierw czytajac twoja mysl zobaczylem ta humorystyczna wersje i Ciebie bidule z wielkim plikiem „mysli” z „cytatow. Info” w dloni, smutnego, zamyslonego i wychudzonego jeszcze gorzej niz ta smierc, o ktorej przeciez wiemy ze to sam szkielet no i usmiechnalem sie przez lzy i pomyslalem ze bedac smiercia tez bym sie wstydzil Cie ta kosa...:) Wczoraj sie w jednej z mysli odnosnie smierci wypowiedzialem ze nie pozostaje nam nic innego jak spojrzec jej prosto w oczy i moze jednak podziekowac, ze nie przyszla jeszcze wczesniej:)
... nie, raczej nie gorzej... wyobraź sobie sytuację gdy kogoś karzesz a ten ktoś przyjmuję karę z uśmiechem bo wie że to on ma rację... a Ty karzesz bo musisz, lub z jakiegoś powodu chcesz... a wiesz tak samo, że racja leży po stronie karconej osoby... czy nie poczujesz wtedy wstydu... tak w sobie, gdzieś głęboko?... ta myśl dotyczy takiej sytuacji... śmierć przyszła po kogoś bo musiała... ale wie że to ty jesteś wart pozostawienia przy życiu, choćby jeszcze na krótki czas, a ni Ci których jeszcze nie może zabrać... wtedy, chyba będzie się wstydzić że musi Cię zabrać...
tak, to jest prawdziwy tryumf nad śmiercią, kiedy człowiek odchodzi ze spokojnym sumieniem...możesz jej się wtedy zaśmiać w twarz, bo nie będzie w Tobie przed nią trwogi...pięknie napisane, jak zawsze u Pana, Irracjo...pozdrawiam
Mówi się, że człowiek, który czeka na śmierć to człowiek szczęśliwy. Oczekuje jej, bo wie, że już nic w życiu się nie wydarzy, jego spełnione aspiracje są najlepszym tego dowodem. Ja to w ten sposób rozumiem- śmierć się będzie wstydzić kiedy nie wywrze wrażenia na człowieku, kiedy zobaczy w oczach człowieka spokój. Kiedy będzie wiedziała, że człowiek się nie boi. Ucieczki jako takiej w stylu "oszukać przeznaczenie" się nie da... Można ją odwlec, ale ona i tak przychodzi. Prędzej czy później...