Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Radio już od kilkunastu dni męczy moje uszy znanymi dźwiękami "Last Christmas". A sklepy oszalały z billboardami donoszącymi o kolejnych świątecznych wyprzedażach. Życzę Wam byście wśród tego świątecznego rozgardiaszu znaleźli czas dla siebie. By ten dotyk dłoni nie był wymuszony, a uśmiech sztucznie przyklejony do twarzy. Byście chcieli znów coś razem zbudować. Bo w życiu? Nie chodzi przecież o to, by burzyć. Zresztą to jest przecież takie proste, powiedzieć: "nie wyszło nam, musimy się rozstać." Wśród moich znajomych jakieś 30 % małżeństw rozwiodło się już po 2 latach wspólnego "planowania rodziny". Wiadomo, że w życiu nie chodzi o to, by zdzierać gardła i ciągle się z sobą kłócić. Ale z drugiej strony... Przecież nie podejmuje się decyzji o małżeństwie w pięć minut. Mam nadzieję, że nadchodzące Święta będą dobrą okazją do odbudowywania relacji. Tak jak pisała wiele lat temu never: "Bądź - to nic. Weź jeszcze zostań."
Życzę Wam już kolejny rok "obecności". Bo chodzi o to, by otaczać się ludźmi, którzy są dla nas ważni. Chodzi właśnie o to zwykłe "jestem", o to zwykłe "będę".