Czasem, po latach wspólnych nocy i dni, dwoje kochających się ludzi rozstaje się w bólu i gniewie. Tak trudno przyznać się każdemu z nich, że byli po prostu niedobrani. Każde z nich z trudem zamyka za sobą znajome drzwi i sprawdza, czy jeszcze ma serce... całe.
Widzę to inaczej, jednym okiem i z daleka... 🙂 Może trudno się przyznać, że nie ma sił dalej walczyć, albo że już nie ma o co? Tak się zastanawiam jak można być długo niedobranym, chyba że ktoś wybierał za nas, ale to nie te czasy, nie ta cywilizacja. Pozdrawiam
Kati, sercem do mnie zajrzałaś :) Dziękuję Nie wychodzi się cało, ale trzeba się w całość pozbierać, bo dla dzieci trzeba taką być... Helenko, nie wygasła, a ja nie potrafię jeszcze odpowiedzieć sama sobie na to pytanie... Dziękuję, że tu że mną jesteś :)