Menu
Gildia Pióra na Patronite

List: „Złodzieje Koron”.

M44G

M44G

Witaj moja znana mi nieznajoma. Napisz proszę, co tam u Ciebie słychać?

Piszesz, że najbardziej marzysz o łóżku, kąpieli i zielonej herbacie. Trochę już czasu minęło, odkąd pisałem do Ciebie ostatnim razy. Tak sobie pomyślałem, że to ten dzień i napisze do Ciebie znana mi nieznajoma, ruszę z miejsca z drugą częścią mojej historycznej opowieści.

Aby nie przeciągać, zacznę wreszcie.

Jankówko ( wieś oddalona o 6 kilometrów od Gniezna), 21 stycznia 1945 roku.

Niedziela, około godziny 18:30.

Włodzimierz ( lat 25 rolnik i gospodarz z dziada pradziada)

Władysława ( lat 23 gospodyni domu, matka sześciorga dzieci, a siódme czekało w brzuchu)

Roman ( lat 3 jeden z synów Włodzimierza i Władysławy.)

Mały Romuś bawił się patykiem po ciemku i mrozie w błotnym bajorze.
-Romuś, choć na kolację!-(Krzyknęła matka.)
Mały chłopczyk posłusznie rzucił patyk i pobiegł ku chałupie. Po przybyciu, matka go rozebrała obmyła ręce i buzie mokrą szmatą i posadziła na taboreciku wystruganym przez ojca. Każdemu z pociech nalała odpowiednią porcję zupy zaczynając od najstarszego po najmłodszego, który mógł już jeść sam zupę i ostatni, który dostanie z matczynej piersi. Władysława wyszła z latarką na naftę przed ganek i krzyknęła.
- Stary przestań już macać te krowy po „dydkach” i chodź na „kolacjo”!
- „Za roz”, przecie dziadki na rano muszą mieć, co „wyduldać” na śniadanie.
Włodzimierz przyszedł z kanką mleka do izby, przepłukał ręce w miednicy, w której to wszyscy płukali przednim wcześniej i też zasiadł do stołu. Władysława odmówiła krótką modlitwę, a jej mąż dodał tylko:
- Aby ta cholerna wojna się skończyła drogi Boże AMEN. Reszta powtórzyła ostatnie słowo i zaczęli wspólnie spożywać posiłek.
Ledwo, co ostatnie z dzieci zakończyło jeść, a na zewnątrz zaczęły psy szczekać natarczywie. To wujek Marian nadjechał bryczką, Marian był bratem Włodzimierza. Mężczyzna wpadł zziębnięty i zziajany do kuchni i podniosłym głosem w progu przywitał się i zaczął mówić czemu tak pośpiesznie wpadł z wizytą.
- Szczęść Boże. Wiecie, co się stało w mieście? „Ruskie” wkroczyły do Gniezna, Armia Czerwona.
- Chwała Bogu, koniec wojny. (Odrzekła rozradowana kobieta.)
- „Cichaj”, głupia babo nie ciesz się, może i koniec wojny z Niemcami, ale z tego, co zobaczyłem to rozpoczęła się dziś wojna z „RUSKIMI”.
- Mów, co się stało? ( Rzekł pytająco, brat Mariana.)
- No pewnie, że się ucieszyliśmy na ich widok, ale około 15: 00 godziny, patrzymy z kolegami z roboty a oni ustawili armatę na rynku i celują nią w Katedrę Gnieźnieńską. To my się pytamy, próbując przeszkodzić. „Nasi przyjaciele sprzymierzeńcy, co wy robicie, czemu do świętego miejsca mierzycie? A oni tylko, po rusku, że Niemcy na wieży i Niemcy. To my podajemy im nawet snajperki prosząc jednocześnie. „ Macie snajperki zastrzelcie Niemców jak tam są tym, a nie armatą nie róbcie tego armatą, zniszczycie Katedrę. A w ten czas wyszedł przed szereg jeden z dowódców i krzykną rozkaz do wystrzału i było za późno. Wystrzelili armatą niszcząc jedną z wież Katedry.
Wszyscy zamilkli w przerażeniu po tym, co opowiedział wuj Marian, Władysława się popłakała szepczą słowa:
- Matko Boża uchroń Nas przed następną wojną.
Tylko mały Romek odezwał się głośnio i stanowczo:
- Tata zbierzesz mnie do tego miasta, co wujek był dziś?
- Może kiedyś, teraz jesteś za mały. ( Odpowiedział mu stanowczo ojciec.)
To by było moja znana mi nieznajoma na tyle w tym liście. Słyszałem, że w końcu Ci się udało, też jestem zadowolony z tego powodu.

http://www.youtube.com/watch?v=6U95ESSYheM

A więc napisz mi, co tam słychać u Ciebie moja Droga znana mi nieznajomo.

Pozdrawiam serdecznie i wysyłam całusa.

PS: Napisz przynajmniej jak Tobie smakował ten tort?

66 748 wyświetleń
1128 tekstów
102 obserwujących
  • krysta

    3 November 2013, 13:20

    :)

  • M44G

    3 November 2013, 13:15

    Nie wiem ja go nie jadłem , ale jak trochę nasączony to dobry pewnie, jak za dużo to niezbyt.

  • krysta

    3 November 2013, 13:12

    Tort nasączony spirytusem :)))