Najgorsza jest noc...
Przyjacielu,
kolejna noc nieprzespana. Szukam go obok siebie, jednak natrafiam na pustą przestrzeń. Noce są najgorsze, ponieważ umysł nie daje zapomnieć. Z jednej strony myślę, że usnę, gdy nagle przypominam sobie wspólny spacer z nim lub kolację przy świecach.
I te uporczywe myśli - co by było gdyby... Jednak to tylko błędne koło. Ten czas spędzony z nim był jak jazda na karuzeli - chwila niepewności, później uśmiechów, następnie dobrej zabawy. Jednak, gdy karuzela zwalnia, czuje się pewien niedosyt i kręcenie w głowie.
Co mam zrobić z tym uczuciem bezradności? Pragnę, by noc dobiegła końca albo by powieki stały się ciężkie. Czy to ucieczka przed prawdziwym życiem? Nie wiem, jak to określić. Wiem tylko jedno - sen pozwoli na chwilę odpocząć złamanemu sercu...