Menu
Gildia Pióra na Patronite

List niewysłany w zaświaty

Mamo moja kochana!

Najtrudniej jest zawsze zacząć, żeby nie było zbyt infantylnie, ale też bez wielkiego patosu. Gdybym był pieśniarzem, zaśpiewałbym Ci fragment piosenki Violetty Villas: "Mamo, w sercu Cię kołyszę. List do Ciebie piszę...". No bo piszę, choć nie wiem, czy go do Ciebie wyślę, bo gdzie Cię tam w tych zaświatach odnajdzie posłaniec przesyłek i dobrych wiadomości?... Kiedy miałem pięć, może sześć lat i biedronkę na dłoni, to Ty nauczyłaś mnie tego magicznego zaklęcia, które brzmiało: "Biedroneczko, leć do Nieba, przynieś mi kawałek chleba". Gdybym znowu był dzieckiem, mógłbym powiedzieć "Biedroneczko, leć do Nieba, zanieś ten list mojej Mamie"... Ale dawno już dorosłem, więc nie będę się wygłupiał.
Pamiętasz, jak Mieczysław Fogg śpiewał: "O Matce pieśń, to pieśń przez łzy, to pieśń bez słów. To cały świat, dziecinnych lat, wskrzeszonych znów"? Okazuje się, że lepiej nikt by tego nie ujął. Co prawda łzy może już nie płyną, bo w listopadzie minie trzynaście lat, jak nie ma Cię już z nami, ale pustka i tęsknota wciąż są takie same. Bo jak mówi stara ludowa mądrość, "Matka jest tylko jedna" - i kiedy Ciebie zabrakło, nikt nie był w stanie Cię zastąpić. "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie"...
Na szczęście czasem odwiedzasz mnie we śnie i ciągle widzę Cię we wspomnieniach, które żyją w każdym zakamarku biblioteki mej pamięci. Widzę, jak troszczysz się o mnie, kiedy jestem dzieckiem. Jak cieszysz się, kiedy nauczyciele chwalą mnie na wywiadówkach. Jak martwisz się, kiedy spóźniam się, wracając z pracy. Jak rozpiera Cię duma, kiedy sąsiedzi czy najbliżsi pokazują Ci moje wiersze, czy artykuły w gazetach i kiedy inni nazywają Twojego najmłodszego syna panem redaktorem :) Widzę, jak się modlisz, jak cierpisz przez rozmaite choroby, jak nacieram Twoje bolące nogi maścią, bo sama nie masz już sił.
Tak sobie teraz myślę, że nasze ostatnie wspólne lata były jak serial "Na dobre i na złe" - byłem obok Ciebie, kiedy się śmiałaś i kiedy płakałaś, w tych dobrych, i tych złych chwilach. Razem oglądaliśmy "Plebanię" i "Klan", program "Jaka to melodia", czy "Rozmowy w toku" Ewy Drzyzgi.
W Dniu Matki najpierw przynosiłem Ci laurki ze szkoły, potem kwiaty i inne prezenty. Ale nie było roku, żebym zapomniał. A teraz nie mogę nawet pojechać, by zapalić znicz na Twoim grobie, bo wyobraź sobie, że spotkała nas tutaj taka mała apokalipsa - epidemia koronawirusa. Wszyscy chodzą w maseczkach i nie wolno chodzić na cmentarz. Ale obiecuję Ci, że kiedy to się wszystko skończy, pojadę na ten nasz wiejski cmentarzyk, skąd malborski Zamek jest na przysłowiowy rzut beretem i zawiozę kwiaty na Wasze groby - Twój i Taty, i zapalę Wam kilka zniczy...
O tylu sprawach chciałbym Ci jeszcze opowiedzieć, ale to może następnym razem. Teraz muszę już kończyć, bo zaraz biegnę do pracy. Trzymajcie się tam z Tatą cieplutko i odwiedzajcie mnie w snach.

293 wyświetlenia
2 teksty
0 obserwujących
  • chrupcia

    31 May 2020, 17:26

    Chciałbym coś napisać mądrego, nie pustego..
    Ten list ma coś w sobie .. Coś co chwyta za serducho ;)