Do Ciebie Żyjemy jakby nie liczył się czas... Powoli... Za wolno. Zbyt wolno. I ktoś powie, że to dobrze, że tak powinno być.. Jednak ja każdego dnia liczę czas Twojej nieobecności.. Zakładam się z czasem, kiedy nadejdzie dzień, gdy po raz ostatni nakreślisz kilka słów do mnie.. Na razie przegrywam te zakłady.. Staję się dłużnikiem, ale nie jest mi z tym głupio, bo nigdy nie miałam szczęścia w takim hazardzie.. Więc dlatego chyba tak pewnie stawiam karty, licząc, że tym razem znów przegram.. Cóż za ironia, prawda? Ach gdybyś ty wiedział jak bardzo chciałabym w zegarze przesunąć czas do przodu. Zerknąć w magiczną kulę i dowiedzieć się co będzie dalej.. Jednak powtarzali mi, że najpiękniejsze zawsze dzieje się niespodziewanie i nagle.. I trochę w to wierzę, chociaż z moją wiarą ostatnio to jak z pogodą w marcu.. Tęsknię. Choć rzadko wypowiadam te słowa. Bo to poważne słowo, które kosztuje mnie uzewnętrznienia. A ja... Ja niepewnie mówię o tym co czuję... Bo wiem, że słowa nie giną. Jak raz się je wypowie, to one potem krążą jak takie świetliki... Pokazują swój blask niespodzianie, a w moim przypadku to niestety zawsze w złym momencie. Dużo się dzieje. Za dużo. I chciałabym pogonić się z czasem i powiedzieć mu by tak trochę szybciej posunął się do przodu... Bo tak osobno od siebie to nie moja bajka.. I trochę Ciebie mi brak, trochę brak... Anna.