Menu
Gildia Pióra na Patronite

DWA DNI PO(wolność i radość)

fyrfle

fyrfle

Zastanawiam się dzisiaj, czy pamiętam w tamtych czasach przejawy wolności, czyli w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia i czy ludzie wtedy cieszyli się?

Dla mnie takim spontanicznym okazywaniem wolności i radości były ówczesne teksty Pana Pawła Kukiza, zawrte na płycie, na której są hity "ZCHN zbliża się" i "Rodzinka słowem silna". No i jeszcze tamta płyta "Elektrycznych Gitar" z piosenką "Dzieci". A tak poza tym - co dla zwykłych ludzi było wolnością i radością? Trudno powiedzieć. Może zakup VW I lub w wersji II. Czy się cieszyli? Czy umieli się cieszyć? Trudno powiedzieć.

Dla mnie symbolem wolności i ogromną radością w tamtych czasach był koncert Stinga w 1996 roku na stadionie wsrszawskiej Gwardii. Muzycznie, to spełniłem wtedy najważniejsze marzenie życia. Uwielbiam go. Dobrze się stało, bo potem już nigdy nie miałem czasu aby wybrać się na jego koncert. Pierwsze komórki. Stałem na koronie stadionu z jakimś mafiozem. On cały czas relacjonował koncert przez tą "cegłę". Wtedy koszt to krocie. Mafioza nie Mafioza, ale wszyscy chórem ze Stingiem odśpiewaliśmy "Ewry breath you take". Wszystkim leciały łzy. Doczekaliśmy się jego I tej poosenki. To była wolność i radość.

Myślę, że przejawem wolności i radości były lane poniedziałki. Żulownia i biedota miała swój czas. Polewali wszystkich, nawet gnojowicą. Myśleli, że im wszystko wolno. I było wolno. Obserwowałem, jak policjanci z dochodzeniówki nie umieli, a może nie chcieli pomóc tym kobietom, którym ultra drogie płaszcze, kurtki, czy futra ci bandyci zniszczyli polewając gnojowicą z kanału.

Było sobie liceum, a za tym liceum boisko asfaltowe do gry w piłkę ręczną i koszykową, z trybunami. Na tych trybunach często siadało kilkuset licealistów. W piątek. Pili piwo i rozbijali butelki o asfaltową płytę boiska. Też myśleli, że nastąpiła wolność totalna i wreszcie mogą mieć prawo gdzieś. Pluli na mundur, znieważali funkcjonariuszy słowem i fizycznie. Oni naprawdę wierzyli, że teraz, to już żadnych służb porządkowych nie powinno być.

Kiedy trafiła się interwncja we wsi, to wolno przejeżdżaliśmy przez wieś i radowaliśmy się przecudnej urody zdobieniami świątecznymi domów i ogrodów. Czasem całe wioski były w anielskich zdobieniach i niesamowitych światłach. Wtedy nie było tych ledowych koszmarków i ludzie sami wykazywali się wielkim talentami artystycznymi, tworząc iście baśniowe instalacje. Takimi też były bogate dzielnicę w mieście.

Co jeszcze było dla mnie radością? Na pewno ówczesne Radio Zet, MTW i Viva. A w nich promocja takich zespołów jak: Cranberries, R.E.M, Ofspirring, czy Green Day. No i wtedy Bajm wydał płytę ściśle rockową.

Radością było dla mnie przesiadywanie w parku i bawienie się ze synem w piaskownicy, na huśtawkach, na karuzeli. Ciekawe to było miejsce. Na środku parku była mordownia. Dookoła placu zabaw i parku ławki, wszystkie pozajmowane przez żuli. Podziwiali mnie i czasem przynosili mi piwo za to, że tak cudnie opiekuje się synem. Potem jeszcze szliśmy na tory i stację kolejową. Syn godzinami patrzył na pociągi.
Czy coś jeszcze? Jakieś spektakularne przejawy wolności i radości. Na wolności gospodarczej się nie znam. Wolę i wolałem kopalnie, stocznie państwowe, spółdzielnie, panstwowe gospodarstwa rolne, urzędy państwowe. Nigdy raczej nie przestanę myśleć, że prywaciarz, to wyzyskiwacz.

A taka ogólna radość życia obywateli? Była wtedy? Myślę, że nie. Ja wtedy byłem skrajnie zapracowany. Powoli rozpadały się więzy rodzinne, a zastąpiło je bogacenie się.

Myślę jeszcze na swoim przykładzie, że dla ludzi ważny był paszport w domu i możliwość wyjazdu do Chorwacji na wczasy. Ja paszport wyrobiłem w roku 2020. Brali kredyt i huzia do Splitu. Potem rok spłacali. Mnie też namawiali, więc się z nimi rozstawałem. Żyłem swoimi zasadami, swoimi błędami, a w niech wtedy nie było miejsca na wczasy, tym bardziej zagraniczne.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!