Menu
Gildia Pióra na Patronite

Florida project(recenzja filmu)

fyrfle

fyrfle

W zasadzie, to za bardzo z czego nie ma pisać tej recenzji, ale spróbuje. Dzieci grały naprawdę pięknie - na Oscara, a nominowany Willem Dafoe na pewno nie, ot po prostu nie miał z czego na niego zagrać, taki jest kiepski scenariusz, ale nominacje dostał, co chyba świadczy o niskim poziomie tegorocznych filmów oscarowych.W tamtym roku Akademia nastawiła się na tęcze, a w tym roku chcą odbrązowić Amerykę, a przecież wiadomo, że z Ameryką jak z Warszawą - jest kilka wieżowców w centrum i zaraz zaczynają się peryferia, czyli dzielnice wszelkiej nędzy ludzkiej. A zresztą te wieżowce, to jest dopiero labirynt wszelkiej ciemności ludzkiej.

Scenarzyście i reżyserowi udało się w tym filmie pięknie pokazać i oddzielić dwa światy ludzkie - dzieci i dorosłych, a jednocześnie pokazali jak patologia dorosłych negatywnie wpływa na dzieci, że mimo wszystko powoli kroczek po kroczku przejmują zło dorosłych, co w tym przypadku póki co było widać w słownictwie i braku szacunku do cudzych rzeczy.

Dorosłą bohaterkę filmu poznajemy w momencie gdy już przekroczyła pewną barierę, a więc nie ma zameldowania, ma na bakier z prawem , Policją i służbami społecznymi i nie bardzo może już podjąć, anie nie bardzo chce podjąć pracę, więc wiadomo, że jest na równi pochyłej do zatracenia siebie i utraty dziecka.

Akcja toczy się w bajecznej Florydzie, o której marzy wielu Polaków też, ale obok Disneylandu, w motelu gdzie żyją najniższe amerykańskie klasy społeczne - najprzeróżniejsi dziwacy i ludzie z wszelkiego marginesu oraz ci, którzy nie umieli odnaleźć w sobie "american dream". Ale co mnie zaskoczyło, to jednak wszyscy są czyści i przeważnie stosują się do prawa i regulaminów, a ci którzy tego nie robią szybko są usuwani z tej grupy przez sprawną administrację.

Tak jak napisałem dzieci grają kapitalnie. Widzimy je podczas wszelkich zabaw, gdy pozbawione jakiejkolwiek opieki dorosłych przekraczają kolejne granice i balansują na krawędzi. Wędrują po okolicy narażając się na pedofilii, na pokusy do czynienia psot i do czynienia już niestety zła. Dorosła bohaterka i bohaterzy filmu nie mają czasu lub nawet nie chcą pokazać im lepszego życia - od choćby Disneylandu, który jest tuż tuż. Wolą pić, ćpać, zajmować się nic nie robieniem lub po prostu są zapracowani licząc na innych, którzy powinni się ich potomstwem zająć, a nie robią tego.

Dorosła bohaterka filmu ekspresowo podąża autostradą swojej nieumiejętności życia do kolejnych kręgów piekieł, a dziecko jak dziecko - bawi się i nie wie co się z nim za chwilę ma stać, że jego życie zmieni się całkowicie i ten świat radości dziecięcego życia udało się w tym filmie cudnie ukazać, ale mimo wszystko dla mnie nie jest to film dobry. Trochę on wygląda jak relacja paradokumentalna z miejsca tragedii, jakby zapiski szeryfa czy naszego dzielnicowego robione z kamery na czapce czy nad kieszonką ze stopniem i nazwiskiem. A może młody współczesny odbiorca jest na tyle naiwny, że nie wie, że amerykański sen to mit, a nawet jak jest faktem to prawdą o nim jest to wielkie zło dziejące się w człowieku i dookoła niego.

W ostatniej minucie filmu dostajemy dopiero kawałek naprawdę świetnej muzyki filmowej, a ja nie rozumiem współczesnego kina, bo uważam, że każda sekwencja filmu winna być ilustrowana muzyką filmową oddającą emocje i wszelki nastrój filmu jak i miasto czy krajobrazy, albo wnętrza bądź dylematy ludzkie. Tego w tym filmie nie ma. Pojawia się jakaś kiepska muzyka współczesna i tyle.

Nieprzekonany jestem do dokumentalnej formy zdjęć, a więc kamery na ręce trzymanej przez operatora i podążającej za bohaterami często w tym filmie. Zabrakło mi pięknych ujęć krajobrazów Florydy, które uwydatniłyby kontrasty Ameryki. Mamy za to dużo przejeżdżających samochodów, a dopiero w ostatniej scenie filmu dowiadujemy się, że obok jest Disneyland.

Ja na tym filmie poczułem się nieco jak gdzieś przed dziesięciu laty, a więc jakbym wykonywał trudną, ale typową interwencję w slumsach w B przy ulicy K i pomimo wszelkich następujących po sobie trudności wiedział jak się ona skończy i jakie po drodze czynności ja wykonam i jakie mogą mnie spotkać psikusy ze strony osób wobec których podjąłem interwencję.

Czy polecić ten film? Tak. Tak, bo dzieci grają rewelacyjnie i za ich sprawą zabawa jest przednia. Dafoe jest sztywni i nijaki, kobieca bohaterka wkurza i oczywiście stałem po stronie wszelkiego prawa i normalności. Ludzie tabletów i smartfonów mogą jednak nie znać takiej ameryki, nie myślą, nie pytają - dlaczego ciocia i wujek wyjechali 20 lat temu i byli dopiero raz w kraju lub wcale, dlaczego nie wrócili i nie założyli tutaj na Podhalu Disneylandu, a jak już byli na tym pogrzebie babci, to czemu nas nie odwiedzili, mimo zaproszenia i nie opowiedzieli o przebiegu swojego amerykańskiego snu.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    3 March 2018, 19:35

    To kwestia gustu jak zawsze i pewnie wrażliwości. Pozdrawiam. :)

  • 1 March 2018, 10:50

    mi ten film się bardzo podobał