Menu
Gildia Pióra na Patronite

BYŁEM NA FILMIE CZ. 4

fyrfle

fyrfle

W środę wieczorem byłem z małżonką moją. To film, który zyskał jeden z laurów na festiwalu w Cannes i dostał nominację do nagrody tegorocznego Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Scenariusz napisał i wyreżyserował go Lucas Dhont - belgijski trzydziestojednolatek, który jest jednym z ulubieńców europejskich i amerykańskich salonów filmowych.

Historia opowiedziana przez Dhonta mówi o ulubionej niecnocie współczesnej zachodniej Europy, czyli o nietolerancji. Dhont pokazał ją na przykładzie zażyłości dwóch trzynastoletnich chłopców, która przez ich rówieśników została odebrana jako relacja sodomicka, co podcina lawinę wydarzeń, które doprowadzają do tragedii. Belg pokazał ten problem na takim przykładzie. Ja spotkałem się kilkanaście dni temu z innym. Wnuczka opowiedziała mi takie zdarzenie z korytarza jej szkoły. Jej rówieśnicy po lekcjach wybierali się na pizzę. Ona powiedziała, że nie może iść, bo idzie jeszcze na lekcję etyki. Wtedy została słowotokiem przykrych słów zbombardowana przez jednego z uczniów, że nie jest katoliczką, że jak rodzice ją wychowali, że na pewno też nie chodzi do kościoła, że po co chodzi na religię, skoro nie wierzy w Boga? Poniżanie się przez dzieci jest wciąż tematem aktualnym zatem we wszystkich szkołach i pewnie we wszystkich społeczeństwach i prowadzi do drugiego tematu pokazanego w belgijskim obrazie, czyli problemu samobójstw dzieci i nastolatków. Ja dodam jeszcze poniżanie się dzieci miało miejsce i za moich wszelkich lat szkolnych, tylko myśmy byli ludźmi twardymi i rozwiązywaliśmy takie sprawy w trakcie notorycznych mordobić na korytarzach szkolnych, w klasach i na boiskach, czy po lekcjach na chodnikach. Tłukły się nawet dziewczyny. Po chwili wszyscy się śmiali. Nie było autsajderyzmu. Nie było dzieci wrażliwych, wycofanych, stojących z boku. A w pokoleniu naszych dzieci już zdecydowanie tacy byli. Wiem. Widziałem. Doświadczyłem.

W Polsce statystyki samobójstw dzieci i młodzieży są zatrważające. To chyba ponad tysiąc żyć rocznie. Stąd też między innymi taki zachwyt nad tym filmem krytyków nad Wisłą i nad Sekwaną, a teraz nad Potomakiem

Trzecim problemem zawartym we filmie jest radzenie sobie z traumą takich wydarzeń i poczuciem winy. Dhont pokazuje prawie całkowite osamotnienie bohatera, który szarpie się w swoich próbach poradzenia sobie ze swoim bólem, winą i kataklizmem życiowym, którym jest ten grom z błękitnego nieba, w ziemię pełną kwiatów, na której jednak najbardziej niebezpiecznym żywiołem jest wciąż człowiek i jego atrybuty: plotka, obmowa, drwina i próba za wszelką cenę zunifikowania miliardów pod jeden mianownik, będący tą czy inną normą, które wciąż i wciąż ludzkość produkuje. Bo weźmy choćby strony literackie i te zaciekłe ataki na autorów niepokornych, którzy dzień w dzień zostają wrzucani do rozpalonych stosów przez inkwizytorów wszelkich absolutnych prawd i świętych zasad. Podpalani są i bratnalowani za pisownie, ortografię, składnie, za za dużo słów, za brak rymów, za rymy nie te, język za bogaty, za ubogość słownictwa, za prawdę, za prawdę, której nie wolno ujawniać, za emocje, za regionalizmy, za wulgaryzmy. Mam niestety poczucie, na razie w żaden niestety sposób nieodparte, że strony literackie zamiast być nośnikiem awangard wszelakich i wolności twórców, są niestety wylęgarnią i areną dla gladiatorów uprzedzeń. Piszę gladiatorów. Bo są nimi niewolnicy pewnych zabetonowanych bajorek. Im zgotowali ten los. Oni z zaciekłością trenerów biznesu usiłują wkrzyczeć ten los pozostałym, a jednocześnie drąc szaty ogłaszają, że prawdą podstawową jest wolność słowa. Nic dziwnego, że odpowiedzią Witkacego była wolność totalna, artystyczność przekraczająca wszystkie granice sztuki i człowieczeństwa.

BLISKOŚĆ. SCENARIUSZ I REŻYSERIA LUCAS DHONT.

297 757 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!