Menu
Gildia Pióra na Patronite

18.12.2017r.

fyrfle

fyrfle

Szósta trzydzieści, to jeszcze noc. Kiedy wyszedłem dzisiaj przed dom o tej porze, to poczułem delikatne ukłucia na nosie, potem na policzkach. To prószył delikatnie śnieg. Poprószył tak do dziewiątej. Spadło go niewiele, może z centymetr, ale póki co pozostaje z nami na trawnikach.

Sobota i niedziela minęły bardzo spokojnie. Posprzątaliśmy i upiekliśmy orzechowe ciasteczka, bardzo smaczne, które pieczemy na każde Boże Narodzenie. Są przysmakiem na który cała rodzina czeka.

W piątek byliśmy na filmie o Władysławie Pieronku i jego synu biskupie Tadeuszu Pieronku. Bardzo ciekawy film dokumentalny , który zrealizował młody twórca z Żywiecczyzny. Dobrze stwierdza w pewnym momencie filmu ksiądz Boniecki, że biskup Pieronek, to była i jest twarz Kościoła Katolickiego w Polsce. Bez niego niewiele byśmy wiedzieli o współczesnym kościele. Sam biskup Pieronek mówi, że po to go wybrano biskupem, żeby mówił niewygodne prawdy.

W niedzielę przed południem ubraliśmy choinkę. Jest oczywiście żywa i cudownie pachnie w domu.Ponad dwumetrowa , ubrana w bardzo wiele pięknych, smacznych i strojnych przyodziewków została przez K słusznie nazwana królewską. O dziwo ubieraliśmy ją tylko półtorej godziny, słuchając kolęd i ciesząc się z każdej wykonywanej czynności.To była chwila szczególnej wspólnoty i radości.

Po południu, na godzinę przed zmrokiem niedzielnym poszliśmy na spacer w tutejszą przyrodę i naturę. Było bardzo przyjemnie. Na niektórych zboczach gór leżał śnieg i widać było jak wraz z obniżaniem się zbocza śnieg stawał się rzadszy, aż w końcu zastępowała go suchość zimowych traw i ziół. Szczególną barwę wody miał Biały Potok.Od piwnego lub brązowego przy brzegach po niebieskość przechodzącą w zieleń na środku nurtu. Piękne to było widowisko. Nad potokiem las, prawie łysy teraz, za to dywanem szeleszczących liści u swoich stóp. Nim doszliśmy do potoku, to ogromne wrażenie na nas sprawił pewien dąb, który jest przecudnie rozłożysty i jego gałęzie układają się w prawie idealny trójkąt równoboczny.

Kiedy wyszliśmy nad potok, to ukazało się na pięknie zaśnieżone Skrzyczne. W zimowej szacie góra ta jest naprawdę wspaniała i przyciągająca wzrok na dłużej. Za to Babia Góra spowita była w chmurach i nie mieliśmy jej okazji tego popołudnia podziwiać. W pewnym momencie przed nami przemknęła sarna i był to jedyny przedstawiciel fauny tej niedzieli widziany. Było bardzo cicho. Nie słychać było ani nie było widać żadnych ptaków, nawet krzyczących zwykle bażantów.

Doszliśmy do olchowo - wierzbowego lasu, którego ostro przetrzebił ostatni halny i widzieliśmy kikuty połamanych jak zapałki w połowie drzew. Tam jest karmik dla zwierząt, ale tego dnia przy nim nie był ni ptaków, ni saren, ni dzików na przykład. Stwierdziliśmy, że rozwijają już się bazie, bo jest cieplej niż w ubiegłym roku.

Potem podchodziliśmy na wzniesienie z kapliczką. Obserwowaliśmy zachodzące słońce za zachodnim pasmem Beskidów, które wywołało przecudnej urody łunę w kolorze czerwono - różowym nad szczytami. I tutaj też daliśmy się wciągnąć w widowisko i cieszyliśmy się nim bardzo, karmiąc naszą duchowość.

Pod kapliczką na szczycie wzniesienia płonął dzisiaj znicz. Nie znam historii tego miejsca.Nie wiem kto i dlaczego wzniósł tutaj kapliczkę, ale pewnie są tacy ludzie , którzy to wiedzą. Może kiedyś uda mi się spotkać kogoś kto mi tą wiedzę opowie.

Potem schodziliśmy w dół i ze zbocza obserwowaliśmy panoramę Żywiecczyzny przykrytej dachem ze smogu. Smutny i przytłaczający widok, który w człowieku istnieje w postaci wiecznej chrypki lub kaszlu, ale na razie trzeba się z nim godzić. Wierzę, że w następnych latach powstaną programy dofinansowania wymiany kotłów i powoli będzie tu zdrowy klimat.

Tuż przed samymi zabudowaniami wioski spotkała nas bardzo miła niespodzianka, bo na łące spotkaliśmy wciąż kwitnące mniszki. Ich złoty kolor zachwycił nas i wzbudził nadzieję na łagodną zimę i wczesną wiosnę. To było naprawdę radosne i dobre uczucie oglądać ich kwiaty w grudniu.

Cieszą mnie te nasze wspólne chwile wszelkie. Cieszą mnie te wspólne sobotnie i niedzielne śniadania, obiady i kolacje oraz picie kawy i herbaty kilkakrotnie od rana do nocy. Cieszą mnie te nasze rozmowy o świecie , w którym żyjemy , o tym, że w sumie nie jest to zły świat i można z niego czerpać spokój i radość dni i nocy.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!