Menu
Gildia Pióra na Patronite

Sielskość

fyrfle

fyrfle

Spokojne wiejskie życie na Żywiecczyźnie pozwala na spokojne rozważanie o różnych różnościach, które docierają do nas przez portale informacyjne internetowe. Gazet nikt już nie kupuje lub tygodników. Może temu, że nagłówki na pierwszych stronach zieją jadem i obrażają ludzi, że głosowali jak głosowali, czyli chcą na przykład Polski Polaków, a nie jakiejś enigmatycznej europejskości.

Na pewnym portalu pewien profesor powiedział, że Górny Śląsk był Ameryką. Złośliwcy ze Sosnowca zaraz odpowiadają, że dla górników i cwaniaków żyjących z kopalnianego biznesu, to region ten był urzeczywistnieniem mitycznego Eldorado, co oznacza, że Hernan Cortez - raz urodził się za wcześnie, dwa popłynął w zupełnie pomylonym kierunku. Złoto czasem ma kolor czarny, jak rybą jest ślimak. Tylko czemu jeż jest tylko i jedynie jeżem?

Płachta na byka zaś to jest wtedy, gdy profesor biadolenie o krzywdach doznanych przez Polaków na Górnym Śląsku od Polaków zwłaszcza z Warszawy rozpoczyna od przytoczenia słów niemieckiego poety. To tak jakby w meczecie odmówić różaniec albo gdyby w bundestagu polski prezydent powiedział, że Słowianie założyli jednak Berlin.

Profesor nie rozumie, że na pograniczu państwo wzmacnia to co jest jego istotą, czyli państwo polskie i kulturę polską. Skoro państwo polskie zamknęło tam instytut kulturalny śląski i zastąpiło go polskim instytutem kultury, to tamten instytut być może w ocenie państwa wzmacniał tendencje separatystyczne. Skutek miał przyczynę.

Kolejna sprawa - samorządność. Ta nie może osłabiać państwa i rozwadniać związków regionów z polskością. Rozumiem i popieram rząd, który ucina przy samy życi próby osłabiania władzy centralnej. Europejskość i samorządowość, to fiksum dyrdum ludzi, którzy stracili korzenie, a te są w Warszawie. Rex, to Warszawa. Regina, to Polska. Polacy i Polska są najważniejsi. Dlatego to Warszawa dzieli podatki nie Katowice, a tym bardziej Gogolin lub Kościerzyna. Polska ufa lokalnością, ale niech one pozostaną na poziomie oscypka, krupnika, cebularza, rogala marcińskiego i tym podobnych. Rządzenie niech będzie w Warszawie. Osobiście nie wiem czy potrzebne są rady gminy, miast, powiatów czy wojewódzkie sejmiki. Wojewodzi wystarczyliby i jednoosobowi przedstawiciele wojewody w gminach i miastach. Samorządy, zwłaszcza wojewódzkie, wydają się być zagrożeniem dla struktur państwa.

Ten sam portal donosi, że mistrzowsko spacyfikowała nielegalny protest tak zwanych przedsiębiorców Policja, a przywódca siedzi. 180 wniosków do GIS o ukaranie. Protestujący rozproszeni i wyautowani. Cudna akcja.Jestem dumny! Czemu więc rządzący nie mają siedemdziesięciu procent poparcia? Ano przez rozwolnienia typu cenzura mediów, które uważają za media prywatne pewnego właściciela kota albo samego kota. Zamiast zwolnić dyrektora stacji radiowej, to utwierdzają lud w przekonaniu od budowaniu tyranii.

Pewien kandydat na prezydenta pewnego kraju wziął udział w naradzie jakiegoś nieformalnego rządu świata.Dziwię się, że opcja narodowa jeszcze nie zaatakowała go totalnie i swoimi mediami nie zlinczowała, czyli nie obrzydziła go narodowi. Jednak w tym kraju, to można i powinno się wziąć udział we mszy będąc politykiem, ale nie leźć na jakieś spotkanie ponoć masonerii. Prawda taka też moja, że ktokolwiek byłby kandydatem z tamtej opcji, to zawsze będę wiedział o tej kobiecie spalonej za walkę o prawa lokatorów, więc nigdy na mój głos nie będą mogli liczyć.

A tymczasem jak sielskość, to sielskość. Winobluszcz wije się po gałęziach jodły koreańskiej. Jodła wypuszcza cudne szyszki,które za jakiś czas będą niebieskie, jak to szyszki jodły koreańskiej, a winobluszcz jest winobluszczem. W szyszkach nie zobaczę błękitu oczu, bo jest ten błękit w Twoich oczach, jak nie zobaczę królestwa niebieskiego w nich, bo królestwo niebieskie jest kazaniem albo czymś pośmiertnym. Winobluszcz zatem nie nić Ariadny, ani schody do nieba czy poplątane ludzkie losy. Wszystko jest czym jest. To co widzę jest piękne w każdym razie i przyjemnie mi się na to patrzy między jednym skrzydłem z grilla, a drugim, które moje zęby rozdrabniają i które zwilża i zmiękcza moja ślina. Rzeczywistość jest doskonała. Nic dodać nic ująć. Może jednak dodam herbatę do całości tej radosnej sceny i druty w Twoje dłonie i włóczkę na stolik. Pomiędzy druty, a włóczkę czerwień tworzonego przez Ciebie poncza. Skowronek siadł na drucie i cudnie zasuwa serenadę. Odkrył, że nie musi wznosić się i przy pomocy skrzydeł stać w nieruchomo w powietrzu. Można przycumować na drucie Tauronu i śpiewać to samo bez młócki w azot i tlen.

297 781 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!