"Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie, a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta. " Stanisław Lem
Współczucie - jest go strasznie mało, a jeśli zaczynamy je okazywać zazwyczaj działamy mechanicznie, w sposób wyuczony. Jeżeli komuś współczujesz niekoniecznie musi o tym wiedzieć, bardziej to stan ducha niż emocja. Przejawem współczucia nie jest słowo, od niego nikomu nie zrobi się lepiej; w połączeniu z empatią tworzy rodzaj więzi, która pozwala rozumieć się bez słów. Nierozerwalnie związane z wybaczeniem pozwala nam zrozumieć siebie oraz sposób w jaki odbiera świat nasze najbliższe otoczenie. Mało tego, jego siła pozwala utożsamić się z innymi istotami na Ziemi oddalonymi o tysiące kilometrów; nie zmusza do płaczu i histerii, a motywuje do działania.
Miłość - zwykliśmy traktować pod tą nazwą stosunek do jednej lub kilku osób, zazwyczaj z najbliższego otoczenia. Dość wyświechtany frazes typu: "kocham cię", by ktoś się od nas odczepił, często stosowany w amerykańskich filmach przenosi się na nasz grunt niczym choroba weneryczna. Jest jednak drobna różnica pomiędzy tym, co mówimy a w co wierzymy i z tego bierze się szereg nieporozumień w postaci rozwodów. W chwili gdy ludzie zaczynają się nienawidzić zapominają jak bardzo byli zakochani. Mylnie pojęta miłość mówi o zakochaniu, gdy tymczasem mamy na myśli rozdygotany, chemiczny kocioł naszych potrzeb czysto fizycznych.
Radość - podział dość umowny, mówi o przejawie radości jako o śmiechu lub wewnętrznej satysfakcji. Ma ona młodszą siostrę o nazwie :"euforia", która zazwyczaj jak szybko się pojawia tak szybko zanika, gdy nadchodzi kuzynka o wdzięcznej ksywie:"zastanowienie". Schładzanie euforii odbywa się dość niespodziewanie, potem radość blednie ponieważ nie możemy być zbyt wylewni, a okazywanie radości nie sprzyja klimatowi w naszym środowisku.Zatem radość tak, ale przez zaciśnięte zęby u wujka Henia na imieninach, gdzie wszyscy znają wciąż powtarzane kawały i płaczą ze śmiech zanim się skończą.
Szczęście - nie dotyczy Polaków (przyp. autora). Mylnie rozumiane jako ilość pieniędzy na koncie, choć jakieś ziarenko prawdy w tym można odnaleźć. Zazwyczaj człowiek szczęśliwy jest pod wpływem, przejaw tego uczucia-emocji dość niestosowny, ponieważ osoba otoczona szczęściem kojarzy się z pobytem w szpitalu psychiatrycznym. Przynajmniej w niektórych przypadkach osoba deklarująca szczęście uchodzi za idiotę lub idiotkę. Choć każdy ma prawo do szczęścia sam z własnej woli je reglamentuje z powyższych powodów.
Z lekkim przytupem nie przyznający się do żadnej z opisanych emocji
Hmmm, jak na mój gust, jest aż za bardzo cynicznie. Bo miłość(na szczęście) jeszcze istnieje, a słowo 'kocham' jest jednym z najpiękniejszych i najtrudniejszych do wypowiedzenie, a z wyświechtanych frazesów, nic w sobie nie posiada. Może ze współczuciem jest trochę, jak napisałeś, bo zwykłe współczucie najczęściej zamienia się w litość. Natomiast szczęście... Po prostu, jest nam bardzo trudno powiedzieć sobie samemu, że jesteśmy szczęśliwi albo raczej zdać sobie z tego sprawę... Ale stylistycznie i językowo podoba mi się.