Ktoś powiedział mądrze pewnie, a i dając bodziec do rozważań, refleksji i medytacji:
"GÓRY I MORZA STANOWIĄ WYZWANIE DLA WIELU, WYZWANIEM JEDNAK NAJWIĘKSZYM JEST NIE ICH ZDOBYCIE CZY PRZEPŁYNIĘCIE, A DROGA PRZEZ NIE."
Zrobię takie założenie, że górą dla chrześcijanina jest owo tajemnicze życie wieczne po śmierci mózgowej ciała. Paradoksalnie ta "góra" przysłania nam chrześcijanom morze, czyli w moim rozumieniu życie. Dobre żeglowanie przez morze gwarantuje zdobycie góry. Moim zdaniem, to dobre żeglowanie jest najważniejsze, a my często zwiedzeni zastępujmy sztukę żeglarstwa procederem lawirowania i tworzenia wirów, czy sztormów.
Ujmę to w sposób prosty. Ważne jest abyśmy na tę żeglugę otrzymali mapy i wiedzieli, gdzie są wyspy, porty, latarnie morskie, prądy, rafy, płycizny, góry lodowe, skały podwodne i wraki. Niestety często tego nie otrzymujemy lub otrzymujemy szczątkowo. Nim pojmiemy sami zasady żeglugi, to jesteśmy rozbitkami, wrakami albo bardzo zmaltretowani sztormami i wyniszczeni chorobami załapanymi w złych portach.
Zazdroszczę tym, którym były od początku w rodzinie dane takie mapy i statki, wykonane przez mistrzów sztuki rysowania map i budowania statków, i dostali jeszcze mądrą załogę. Wiem, że czasem w szkole żeglowania, czasem trafia się na profesorów żeglugi doskonałej, profesorów dobrych, mądrych, którzy określą dokładnie zasady, normy, prawa, obowiązki i którzy podpowiedzą, jeśli wybierasz się na poszukiwanie własnego szlaku, nie krzywdź, bo ogólne zasady tworzące dobro znasz, a one są nieprzekraczalne.