Łabędziem będziesz
pierzastym aniołem z szyją wyciągniętą do Nieba ciałem w stawie myślą w chmurach ustami na ustach nauczysz się śpiewać
pogłaszczę pióra stopy z błonami schowam w dłonie bez błon
ja Ty i On
I niech mi nikt nie mówi! że kiedy się kochamy to Jego przy tym nie ma
Przecież nie dziwne mu moje dłonie bez błon anielska szyja wyciągnięta do Nieba poruszenia łopot skrzydeł ptasi krzyk i to co ze mnie w Ciebie spływa jak winne niewinności dziecię kładzione z rąk do rąk które On pierwszy budzi i ostatni usypia.