I nastało słońce, takie prawdziwe nie zimne a kojące, każda mysl oddycha spokojnie, dreszcz osłupienia, trzepot skrzydeł. Wraz z owym udziałem, uśmiech przyodział się nieśmiale, by już na stałe... Co w zamian? Nic, tylko moje myśli gorące, jak we śnie, tak i w dniu... Teraz wiem. To ja, to ten.