Duszą się we mnie - nieśmiałej chłopczynie – Która zlękniona zwykłego spojrzenia, Wdzięki podobne dojrzałej malinie Tulonej wiecznym łańcuchem westchnienia.
W gaju bezpańskich krzaków słodyczy Pląsają kadzie z mgieł Agrypiny, Gdzie krwawych kochanic pulsujący krzyczy Pożar ekstazy popieląc maliny.
Pod murem betonu twarzy chłopięcej Spoconym galopem tłucze się żądza -
I stlę się zanim na twej obcej ręce Opadnie mdłych oczu iskra błądząca.