dedykuję mej śmierci jedynej Ukrzyżuj bluźnierczo na gałęziach swych ramion przebij wahanie stalą paznokci wychłostaj wstyd wargami aż do purpury krwi łzy z potem złącz w naczyniu powiek pozwól pić mrok z nich mym łaknącym oczom przemień w krzyk włócznią bosych stóp otwierając mą bezbronność okryj nagością w bezsen zroś wyuzdania szyderstwem los zachłanną dłonią podziel w resztkach szat istnienia na ból i rozkosz prowadź na dno samych piekieł chcenia szepnij Traku a miękko jak dotyk skonam w amfiteatrze twych bioder Golgocie twych piersi oddam duszę wśród szyderstw i skruchy złotrzałych sutków szepnij Rabbi a przemierzę wargami do końca twą złotoskórą Galileę owiń w szept litościwie poranek milczeniem i zostaw trupio nieme ciało zmiętym całunem ciszy w twe imię Mario Magdaleno