Menu
Gildia Pióra na Patronite

Karta z pamiętnika - 4 września 2015 rok

Joline

Z pomocą pamiętnika, wróciłam żywo do wspomnień z przed kilku lat...
Pamiętam to tak dobrze, jakby cała historia wydarzyła się kilka godzin temu.
Stałam w szyku, czekając na nowego dowódcę, wiedząc, że ma być dość młody.
Byłam wręcz oburzona.
Jak ktoś prawie w moim wieku, może dowodzić plutonem? To nie miało racji bytu!
I nagle wyszedł naprzeciw Nas, spoglądając beznamiętnie, jakbyśmy byli posągami już dawno zapomnianymi.
Wysoki, dobrze zbudowany, o idealnym profilu żołnierza. W tym mundurze odznaczały się jego mięśnie. Kiedy przystanął, spojrzał na Nas pewnie.
Tak brzmi to banalnie, ale kiedy spojrzałam na niego, serce mi stanęło i na nowo zaczęło bić, jakby nasiąknięte pragnieniem. Czułam się wręcz, jakbym spadała w ciemną otchłań. Niezrozumiałe uczucie zaczęło mną szarpać, a ja miałam wręcz ochotę krzyczeć: to niemożliwe!
Zawsze, ale to zawsze odpychali mnie tego typu mężczyźni.
Pewni siebie, ciałem wręcz magnetyczni, ale nie do tego stopnia co On. Dziwił mnie fakt, że serce moje zmieniło spostrzeganie tego typu sylwetki, tego typu wyrazu twarzy. Brunet, o ciemnych oczach, ciemnej karnacji, przyciągający najgorszy rodzaj kobiet - bezlitosnych kobiet, o urodzie wręcz zniewalającej, o pewnym siebie "ja".
Jak nie ja.
I pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to zapytanie, czy właśnie los robi sobie ze mnie kolokwialnie stwierdzając jakieś jaja?
Jak tego typu osobnik, mógł w mgnieniu oka zawrócić mi w głowie?
Przecież ja nigdy nie zwracałam uwagi na rzekomych mięśniaków, zawsze przeglądałam spokojniejsze postury. Onieśmielona blondynami, zwracająca uwagę na ewentualnie zielonookich szatynów, niezbyt szczupłych, wręcz o normalnej budowie przeciętnego Polaka, żebym tylko nie zasłaniała ich swoją sylwetką.
Pochłonięta tymi myślami, zaledwie zajmującymi dziesięć sekund mojego życiowego czasu, zagłuszyły Jego nazwisko.
Przymrużyłam oczy, aby skierować wzrok ku naszywce, nieopodal piersi. I wtedy mówiąc coś, przystanął przy mnie spoglądając tymi ciemnymi oczami na mnie.
Niemożliwe!
Te dwie sekundy mówiły same za siebie.
A może to moja wyobraźnia próbowała płatać mi figle?
Czyżby On spojrzał na mnie tak, jak ja na Niego?
I nagle usłyszałam jak, każda z szeregu wymawia swoje nazwisko.
W końcu doszło i do mnie.
I to irytujące pytanie.
" Czy może Pani powtórzyć swoje nazwisko? "
I w tym momencie jego wizerunek, który kształtował się we mnie przez kilka minut, runął jak domek z kart.
Ten ton pytający, skierowany w moją stronę mówił sam za siebie.
Byłam tylko szarą myszką, niewywierającą wrażenia na Jego osobie. Nawet nie dosłyszał mojego nazwiska.
Powtórzyłam je ponownie, czując się jak idiotka.
Miałam pretensje do swojego serca i oczu. Co one w tamtym momencie wyprawiały z moją osobą? To nie był ani odpowiedni czas, ani odpowiednie miejsce na takie snucia. Czułam się zdruzgotana swoją nieodpowiednią postawą.
[...]
Zastanawiałam się wieczorem, czy jest możliwe szybko wymazać kogoś z pamięci?
Ale Jego męski zapach, ten wzrok... Byłam wręcz przekonana, że te dwie sekundy sprawiły, że zaciekawił się moją osobą.
Targały mną mieszane uczucia.
Jak mogłam tak myśleć, skoro kilka razy w ciągu dnia pytał się o moją godność? Przecież nawet nie mógł zapamiętać mojego nazwiska, a ja w dalszym ciągu byłam zamroczona. Chciałam wymazać Go z pamięci tego wieczoru, nie myśleć o nim, ale nawet myśli mi na to nie pozwalały. Kiedy zamykałam oczy na chwilę, próbując wyobrazić sobie chociażby pizzę na kolację, jego wzrok pojawiał się, jak przez te dwie sekundy. Spoglądał na mnie przez dwie sekundy.... no może kilka sekund dłużej, a ja mogłam odtworzyć jego wzrok w pamięci widząc, że ma delikatnie odróżniające się tęczówki. Z brzegu wchodziły wręcz w czekoladowy brąz,a im bliżej źrenicy, tym bardziej odznaczał się kolor zielony. Na tą myśl zrobiło mi się przyjemnie w żołądku. To chyba były motyle. Byłam zdruzgotana.
Każda była nim zafascynowana z plutonu.
Na tyle, że o nim rozmawiały na głos, a ja w końcu włączyłam się do rozmowy będąc biernym słuchaczem.
Zapamiętałam Jego nazwisko i miasto pochodzenia, które teraz w tym momencie mi się przypomniało. Weszłam na portal społecznościowy, wpisałam w wyszukiwarce znane mi frazy i Go znalazłam.
Ja, szpieg, jedyny w swoim rodzaju, wertujący po internecie znalazłam Jego profil. Nie miał zdjęcia profilowego, ale kiedy weszłam w albumy moim oczom ukazał się jego tors. Goły tors.
Piękne, wyraziste mięśnie, niesamowicie wyrzeźbiony brzuch.
Na zdjęciu był w samym ręczniku.
Zdenerwowałam się.
Wiedziałam,że to jest absurdalne, retoryczne pytanie,które sobie zadawałam, ale pamiętam je dokładnie "Jak on tak mógł, dla całego świata w samym ręczniku?" Poczułam jak ciepło napływa do moich policzków i wybuchłam wręcz krzykiem: "Znalazłam Go!".
Wszystkie dziewczyny z drużyny rzuciły się, a jedna z nich chyba najbardziej podniecona Jego osobą, spytała jak ja to zrobiłam.
Nic.
Po prostu nigdy nie byłam normalna... Kiedy ktoś mi wpadł w oko. Kiedy On mi wpadł w oko.
Kiedy ułożyłam się w końcu do snu, przypomniał mi się sen.
Zanim jeszcze znalazłam się tutaj, w tym miejscu.
Ten sen był tak wyrazisty, że umieściłam go w pamiętniku.
Byłam w sukience ze studniówki i w czerwonych czółenkach, które miałam ubrane na weselu Brata. I nagle tańczyłam z wysokim mężczyzną. Miał ciemne włosy i nieznajomą i twarz. Niby taką wyrazistą, ale nie mogłam jej odtworzyć. Mężczyzna był bardzo postawny, a jego biały garnitur odznaczał mięśnie.
Po chwili zapytał, dlaczego nie ubrałam się w podobnych do niego kolorach, bo chciał, żebym miała sukienkę taką jak jego garnitur - koloru zielonego. Spojrzałam na niego, widząc, że ubrany jest po samą szyję w bieli, więc skierowałam do niego pytanie. On chwycił mnie w tali i nagle pojawiło się ogromne lustro. Miał na sobie oliwkowy garnitur, a ja byłam ubrana w czarną suknię do ziemi. Nagle rozpłynął się we mgle.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w sufit. Przypomniał mi się sen z 17 lipca 2015 roku. Właśnie ten sen, o którym napisałam wyżej. Chyba nie muszę już opisywać, co wtedy czułam, zbierając wszystkie fakty.
A dzisiaj wiem jedno. Mam to wpisane w pamiętniku datę 17.07, a On, dopóki nie zamieszkał ze mną jako mój Mąż mieszkał, w miejscowości X, przy ulicy Z. Numer bloku 7, a numer mieszkania 17.
Tak, spaliłam zakończenie, ale to dopiero początek.

8661 wyświetleń
82 teksty
2 obserwujących
  • WilceeQ`

    10 September 2019, 08:59

    Popracuj niedo nad interpunkcją, by dać czytelnikowi nieco więcej oddechu. Treść niezła.