Menu
Gildia Pióra na Patronite

07.10.2019r.

fyrfle

fyrfle

Z mrocznej i bardzo zimnej nocy, ale jeszcze nie mroźnej, szybko wyłonił się bardzo jasny i bardzo słoneczny dzień, choć nie oznacza to wcale, że dzień jest ciepły - wręcz przeciwnie, jest zimno, jednak nastrój ratuje słoneczność i wszechobecnie dominująca intensywna jasność, która wdziera się wszędzie, w tym do mroku duszy i serca. Przestrzeń pokoju wypełnia się więc dniem, ww której to przestrzeni nie sposób zauważyć przecudności piękna storczyków, którym najwyraźniej dobrze jest wieść swój kwietny żywot w tym miejscu i z nami. Są piękne i emanują do nas szczęściem, powodując u nas też stan szczęścia wynikającego z zachwytu nad pięknem ich barw i doskonałością kształtów.

Obok nich,w kryształowym wazonie przepięknie prezentują się cynie i mieczyki. Doczekaliśmy się w październiku drugiego pokolenia tych ostatnich. Przycięte w sierpniu wypuściły warkocze z kwiatami po raz kolejny i jesień jest jeszcze piękniejsza. O szczególnym pięknie i radości płynących z tegorocznej jesieni decydują też kwiaty cynii, których dochowaliśmy się całkiem spore stadko, że czynią niesamowicie piękne rabaty kwiatowe i oczywiście dodatkowo rozświetlają swoimi kolorami zielony pokój - ten z widokiem na magnolię i życie ulicy oraz wschodnich rabat kwiatowych, choć przecież sporo życia toczy się na ścianach domu. Kolory cynii są typowo jesienne. Pomarańcze czy róże w specyficznie stonowanych odcieniach, pasujących do pory roku, wpisujących się w ten szczególny koloryt przyrody, który otrzymujemy od natury we wrześniu, październiku i listopadzie. Nawet ich biel jest ciut ciemniejsza,taka kremowa, jakby chciał przejść w delikatną żółć.

Spoglądam za wschodnie okno. Jesień jest tam spokojna i bardzo bardzo wielokolorowa. Na jodle ostrym bordem "kłuje" w oczy winobluszcz i dopiero kiedy dokładnie się przyjrzę, kiedy już wzrok przyzwyczai się do tego bujnego szkarłatu, to zauważam granatowe grona owoców wyłaniające się spomiędzy liści. Żółte rudbekie kwitną intensywnie chyba od końca lipca i nie rezygnują z powoływania na świat kolejnych pączków, a z nich następnych pięknych kwiatów. Jest tam intensywność barw, bo jeszcze są jeżówki, cynie, szałwie czy dalie. Naprawdę jest się w co zapatrzeć, a tym samym jest się czym wyciszyć.

Za południowym oknem króluje przejaskrawość słońca, która sprawia uczucie gorąca na twarzy, rozjaśnia liście magnolii i srebrne igły świerka. Po ścianie i balkonach wspina się milin po same rynny i dach. Ma już specyficzne strąki z nasionami, które zbiegiem dni pękną i nasiona wypadną w ziemię, w której wiosną wykiełkują, powołując do życia kolejne rośliny z ogromnym ładunkiem piękna w sobie. To już październik, a to, że milin rośnie na południowej ścianie, sprawia, że wciąż wydaje pojedyncze piękne trąbkowate kwiaty. Ot takie dodatki do cudności życia.

Po tym samym balkonie wiją się do góry, plątając się wzajem w niby powrozy fasole pnące "Piękny Jaś" i są rzeczywiście piękne te zwisające u góry grona strąków i jeszcze wciąż kolejnych kwiatów. U dołu już dojrzały i zostały zebrane. Między nimi przemieszczają się poziomo długasieńkie ramiona winorośli, które w tym roku wydały obfity plon w słodkich gronach, co przełożyło się na osiemnaście litrów smacznego soku o jedynym niepowtarzalnym smaku.

Spoglądam przez zachodnie okno. Cienie drzew w ogrodzie znieruchomiały z powodu jakiejś bardzo głębokiej zadumy wiatru. Może skupił się na chwilę i skamieniał w obliczu wypomnianych mu krzywd przez ptactwo, które licznie zgromadziło się na trawie, krzewach i głowach słonecznika. Ostatnimi dniami ulegał przecież tak bardzo furii, tak wielu i tak wiele kalecząc. A ptaki rozglądając się czujnie ucztują. Co chwila wyciągają coś smacznego spomiędzy gęstych traw, zajadają się głogiem i aronią, wydziobują i łuskają wciąż dojrzewające słoneczniki.

Sprawdziłaś czy wszyscy żyją? Żyją. Niektórzy przebywają tutaj prawie wiek i więcej. Nie śpieszy im się z odejściem, no to po prostu żyją i starają się żyć jak najprzyjemniej. Ci zaś, którzy umarli nie zmartwychwstali. Wierzymy w ciała zmartwychwstanie. Przynajmniej tak zapewniamy podczas niedzielnej mszy, ale czy nie na wyrost to słowa? Czy będąc już w raju jest sens wracać? Tak patrzę w akapity powyższe i wychodzi mi, że owszem jest sens.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!