Menu
Gildia Pióra na Patronite
Metheene

Metheene

Wyjazd. Popsuty slownik we telefonie i brak polskich znakow. Kompletne zalamanie I depresja. A posrod tego On. Zauwazony przelotnie zostawil we mojej pamieci slad. Wciaz go poglebia...

Nie myslalam, ze Go poznam. Tak naprawde chyba tego nie chcialam. Nie chcialam kolejnych pytan bez odpowiedzi czy pustych spojrzen. Balam sie tego. Sparzylam sie.

Teraz siedze z komorka w rece i pisze to - zalamana, z zepsutym slownikiem, ale odwazna. Choc tyle.
Mimo wszystkiego co przeszlam, jednak znowu zaufalam. Ktos tez zaufal mi. Nie powinien.

Ludzie zaczynaja gadac. Wszystko zmienia kierunek. Ciemny tunel zdaje sie nie miec konca; trace powietrze. Tylko take mysl, take glupia mysl - ZNOWU.
Jak mozna pomimo tylu krzywd lgnac do chlopaka, z ktorym nie mozna budowac przyszlosci. Jak mozna poswiecac sie dla "MILOSCI" ktora nie ma szans na powodzenie? Jak mozna walczyc bez sily i broni...

Znowu sie widzimy. Tuli mnie, caluje wlosy i rozmawia. Czuje sie dobrze. Milcze. Juz za nim tesknie.

Tłumaczę mu wszystko. Wysłuchuje i znowu mnie przytula. W Jego ramionach jestem przeciez wciaz mala dziewczynka...

A potem... telefony, sms-y i obietnice, że sie spotkamy.

A wiec czekam.
Tylko na okazje, zeby znow wygarnac sobie jaka jestem slaba.
Na kolejny wyjazd, popsuty slownik w telefonie i brak polskich znakow.

I na NIEGO

5673 wyświetlenia
82 teksty
4 obserwujących