Udało się. W końcu pomyślałam, że jesteś mi obojętny. Twój obraz zanikał. Nieostry niewyraźnie wirował. Pojawiał się już rzadko, nie męczył nieustannie jak do tej pory. Na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, bo wreszcie zaczynałam cieszyć się wolnością. Czułam, że cały ból ulatuje. Czułam się wolna. Wolna jak nietrwały motyl. Ulotna.