Menu
Gildia Pióra na Patronite

01.05.2020r.(piątek)

fyrfle

fyrfle

Święto Pracy. Początek Wielkiej Majówki.Powiewa biało-czerwona. Dużo refleksji o pracy, Polsce, Polakach, ciemiężycielach ludzi pracy, czyli robotników i pracowników biurowych, czy tam umysłowymi ich zwał. Ale najprzyjemniejszym wydarzeniem było w ostatnich dniach, to z 29 kwietnia, czyli wielka trzygodzinna ulewa, w czasie której przeszły dwie burze z piorunami, wprawdzie nie "jaśnistymi", ale błyskało się pięknie, a w przestrzeni był behemotnie, no może blacksabathowo. Jeszcze w między czasie natura postarała się o trochę gradobicia. Kupę zatem wody spadło z chmur, po czym nie było tęczy. Strugi deszczu tak grube, że wyłapał je nawet mój aparat w czteroletnim smartfonie. Jakoś nie byłem przestraszony i siedziałem sobie na północnym balkonie obserwując poszczególne burze. Pierwsza ulewa intensywnie zacinała z północy na południe, a druga ze wschodu na zachód. Po pierwszej podwórko stało we wodzie, czyli ogród i rabaty, ale, gdy tylko deszcz zelżał, to ziemia szybko wchłonęła wodę i zaraz zaczęła się druga burza z kolejną, może jeszcze bardziej rzęsistą "pompą". Znowu ogród pływał, a potem szybko wsiąkło. Ciekawie się obserwowało dużo dużo deszczu, piękne płucokształtne serpentyny błyskawic, czasem po dwie trzy naraz. Jedna nad browarem, druga jednocześnie nad Grojcem, jakby chciało Niebo przypomnieć - to jest napój mój złocisty wszechpolski najważniejszy - jego spijajcie! I te błyskawice nad Grojcem,może w celu upamiętnienia ilu winnie niewinnie na nim straciło życie z rąk kata. Zgłupiał też pająk który rozłożył się z pajęczyną pomiędzy filarem, a sufitem balkonu. Zacinający nagle od wschodu deszcz postrzępił mu misterną śmiertelną pułapkę i kuchnię jednocześnie, znaczy jadalnie. Spuścił szybko nić i dawaj po niej spinkalać na dół. Schronił się przed wodą strugami deszczu do doniczki, w których zaraz po burzach miałaś posadzić pelargonie. Tymczasem ulewa narastała i jej siła, że strugi zaczęły sięgać i doniczki, a woda rozbryzgiwała o jej ścianki. Pająk totalnie spanikował i zamiast uciekać pod fotel czy stolik, to podjął dramatyczną próbę wspinaczki z powrotem na górę pod sufit. Nicią i samym pająkiem wiatr majtał bardzo, ale bardzo powoli jednak piął się do góry i na szczęście wiatr, ani żadna ze strug wody nie przerwała dość grubej nici, która wytrzymała wichurę i samego wielkiego pająka. W końcu wlazł i schował się pod listwę wykończeniową. Nie sprawdzałem dzisiaj czy jeszcze tam jest, ale przypuszczam, że on nie jest jak bardzo często Polacy, że "i przed szkodą i po szkodzie pozostają głupimi." Burza się skończyła, balkon wysechł i posadziłaś przez nas wyhodowane pelargonie.

Wczoraj popołudniem, czyli gdzieś wedle siedemnastej poszliśmy do ogrodu pocieszyć się przyrodą i popracować. Wzięliśmy jak zwykle kawę i pomadki, tu lokowanie produktu WAWEL. Raczej lepszych w Polsce nie ma, choć są znamienite wyjątki. Pytanie tylko czy są to fabryki w polskich, czyli dobrych rękach. Z drugiej strony, jak mogę mówić o polskich dobrych rękach, skoro powiedzmy te fabryki były w polskich rękach, a te polskie ręce pozbyły się jeich, czyli zdradziły?! No dobrze. Najpierw przypatrywaliśmy postępom przyrody w wiosennym pięknieniu. Mało pszczół lata. Zadzwoniłem do znajomego pszczelarza, a ten mówi, że królowe odebrały zakaz dla lotnictwa pasażerskiego jako zakaz dla mieszkańców uli i pszczoły nie latają i nie wychodzą nawet na balkon w ulu. Ale ze dwie trzy widziałem na mniszkach i jaskrach. Faktycznie były w maskach i skarżyły się kotce Cirilli, że podczas lotu pęd powietrza zsuwa im je na oczy i czułki i tracą orientację, wskutek czego jedna z nich wefrunęła krowie pod ogon, na co krowa w ryki dawaj opętańczym biegiem przed siebie, że nie zatrzymał jej nawet pastuch elektryczny, ani byk zapraszający ją przymilnym MUUUU w ustronne miejsce między krzew róży, a kępę tarniny. W sumie śmiszne niby, ale krówka w biegu trochę nafajdała na koleżankę pszczoły spowiadającej się Cirilli, że nie została wpuszczona do ula, tylko musiała się solidnie wytarzać w wodzie strumienia, a kiedy wróciła ul był zamknięty i i tak nocowała na polu, a żeby nie zamarznąć, to poleciała i przycupnęła na kamieniu przy ognisku, które juhas rozpolył na noc i grzoł się przy nim spać pilnując owiec przed wilkami, a w sumie też mioł butelczyne fajnego bimbru to se go pił powoluśku do rana podrzucając drewno i tak pszczoła przetrwała noc.

Przedwczoraj sadziliśmy też pelargonie i pomidory między innymi. Posadziłaś łośymdziesiunt dwie pelargonie w sumie do skrzynek. Ja wywoziłem kompot na rabaty, w tym na tą pod pomidory i te pomidory przedwczoraj posadziliśmy. W sumie piętnaście sztuk pomidorów koktajlowych, krakowskich i malinowych również wyhodowanych przez nas z nasionek. Wczoraj zauważyliśmy, ze na wysypanym przeze mnie kompoście gromadzi się stado rudych much i przypuszczaliśmy, że one żywią się tym przerobionymi resztkami żywności i roślinności. Dwie z nich uprawiały miłość,ale nie po naszemu, czyli klasycznie po misjonarsku, tylko on do niej od zaplecza przychodziła, a jej w to naprawdę graj. Ale mają zasady. Nie ma miłości tam, gdzie jest stołówka, więc polecieli sobie do wielkiej donicy z pomarańczowo kwitnącymi bratkami i tam przedłużali gatunek. Potem odlecieli, a przyleciała druga para, która wypełniła treścią żołądki, ale nie zaczerpnęła ze źródła miłości. Ci państwo wybrali bratek żółty. Wypiliśmy kawę,coś tam przegryźliśmy i poszliśmy pracować, rezygnując z dalszych obserwacji miłości u braci mniejszych wiele. Lepiej jednak przyglądać się kotom. To ich zadowolenie, satysfakcja, mina wyższości i ekstazy zarazem i te wijące się w esach ogony, to jest coś. Posadziłaś kupę astrów i cynii, a ja wywiozłem cztery taczki kompostu przed ogrodzenie polepszyłem jakość tamtejszych rabat kwiatowych. Pod wieczór przyszedł brat nasz umiłowany w Panu i Góral jako i Ty Żywczanin. Przyniósł swojskiem tuszonkie i jaja od kur czerwonych i czarnych, niosących białe jajka. 10 kur nosi 9 lubo 7 jajek, więc chłop rozdaje za dobre słowo, warzywa, przyprawy i rachunki oraz doradztwo prawne, ekonomiczne i życiowe oraz prieżdie wsiewo, to pogadanie, czyli dobre właśnie słowo. No dobra. Na dzisiaj starczy słowa pisanego. Cieszę się, że podobało. Nie dziękujcie. Możecie wstać. Pokój Wam.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!