Menu
Gildia Pióra na Patronite

A co to za wchodzenie?

Święto pracy? Nie dla wszystkich!

We wszystkich mijanych wsiach sklepy szeroko otwarte.

Na celowniku już od całkiem dawna MOJA WOLA. Taka oto nazwa.

Zakaz wjazdu. Nie dotyczy mieszkańców. Ryzykujemy. Wjeżdżamy.

Ryzyko się opłacało. Nikt nie pilnuje zakazu. Parkujemy przy samym pałacu.

Piękny widok. Kora na ścianach budynku z Portugalii prawdopodobnie.

Obchodzimy wokoło. Oglądamy i podziwiamy. Co chwilę ktoś przez okno wychodzi z wewnątrz.

Obok pałacu budynki mieszkalne.

Na ścieżce spotykamy starszego mężczyznę.

Dowiadujemy się, że starszy pan był leśnikiem przez 35 lat. Jednym z uczniów szkoły, która kiedyś tu funkcjonowała i kształciła ponad 400 uczniów. Dziś napotkany „dozorca” (tak się przedstawiał) to 75 letni człowiek. Pilnuje obiektu właściciela z Ostrowa (prawdopodobnie).

„Co to za wchodzenie” — co chwilę słyszymy, kiedy to wyłaniają się turyści z wewnątrz pałacu.

W każdą noc dwa owczarki pilnują budynku.

Tego dnia bardzo wielu przyjezdnych, aby podziwiać naprawdę solidny pałac. Podniszczony jednak, ale z wielkim urokiem mijającego czasu.

W drodze Kałkowskie i zadrzewiony ewangelicki cmentarz (1888 — 1921 na jednym z nagrobków).

Kolejny kawał historii. Nie pozorne Kałkowskie, a tyle wzmianek w temacie wsi.

Moja Wola dawniej Kuźnica Sośniewska.

Moja Wola to przede wszystkim drewniany pałac na podmurówce z kamienia zbudowany dla księcia brunszwicko — oleśnickiego Wilhelma. Obiekt wzniesiony został w roku 1852 według projektu architekta Karłowskiego. W 1895 i w latach 1902–1903 rozbudowano go o człony południowo-zachodni, piętrowy północno-wschodni oraz wieżę.

Moja Wola

3669 wyświetleń
63 teksty
3 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!