Menu
Gildia Pióra na Patronite

przepaść

Bella 16

Bella 16

Spadam, muskając koniuszkami palców chłodne powietrze, chłodny wiatr przewiewa mnie na wskroś, jakby oczyszczając ze wszystkiego. Miłe uczucie nie trwa długo. Zaczynam spadać, coraz głębiej, tonąc w przestrzeni czasu. Tunel, nie ma końca, ani zahamowań. Przerażenie i zaskoczenie już dawno zniknęły, czuję tylko ból. Jet on i psychiczny, jak również fizyczny. Odległość dzieląca mnie od końca tej przepaści wydaje się nieskończona, a fikcja miesza się z prawdą. Jestem zgubiona. Opętana, i nie zdecydowana czuję się okropnie. Chcę mi się krzyczeć. Ach… jak dawno nie krzyczałam. Duża jestem, nie prawdaż? Przecież nie przystoi. A tak często miałam ochotę… Chciałabym wykrzyczeć wszystko co tak długo zbierało się we mnie, prawdopodobnie przyniosło by to jeszcze niepochamowany szloch, ale mój koszmar w pewnym stopniu by się zakończył. A jednak tego nie robię. Wszystko duszę w sobie, zakrywając przed światem prawdziwe uczucia. Wkładam maskę, która jest obojętna na wszystko, a ludzie nie mają pojęcia jak bardzo mnie ranią. Na końcu wszystko okazuję się moją winą, wtedy mam ochotę powiedzieć kilka słów prawdy prosto w twarz, do osób, które były mi najbliższe i nagle staly się koszmarem. Tak, tego też nie zrobiłam. Jedno jest pewne, zostałam sama. W pewnym momencie, już dawno temu sama zaczęłam budować ten tunel, nie mając o tym pojęcia. To takie przykre, czuć tęsknotę do ludzi, dla których nic nie znaczysz, a oni dla ciebie bardzo dużo. Ale czy są mi potrzebni do szczęścia, jeśli tak wiele razy musiałam płakać w katach po cichu, lub szarpać sobie nerwy? Może lepiej zostać samym, chociaż tak bardzo tego nie chcę. Odgradzając się niewidzialnym murem, zostawiłam małą szparę, przez którą sprawdzam, co się po za nim dzieję. Nic mi to nie pomogło. Tylko tyle, że poczułam się jeszcze gorzej. Teraz, w pewien sposób tonąc i dusząc się ciśnieniem przez spadanie z zbyt dużą szybkością, chcę się złapać czegokolwiek.
Wtedy poczułam, że upadam mocno, a równocześnie delikatnie. Szary tunel prowadził do zielonej łąki, pełnej różnorodnych drzew i kwiatów, a słońce grało tam niezawodną rolę, tworząc magię barw.
No bo tak naprawdę, co jest wspanialsze od ludzkiego przytulenia, od uczucia, że jesteś komuś potrzebny i masz dla kogo się budzić i żyć. Co jest lepsze od śmiechu? Nie cichego i stłumionego, ale takiego prawdziwego, głośnego, aż do bólu brzucha. Nie warto zawsze grać dorosłego, bo na to przyjdzie czas. Po co zamykać się w bańce marnując życie i czas. Nie lubią mnie takiej jaka jestem? To ich problem, a ja i tak będę biegać za marzeniami. Nie podam się, nawet jeśli będą mi podkładać kłody pod nogi. Podniosę się za każdym razem, a kiedyś by mi w tym pomóc pojawi się ta jedyna dłoń, którego dotyk zawsze będę wspominać… BĘDĘ SZCZĘŚLIWA Z LUDŹMI, KTÓRZY MI TEGO ŻYCZĄ.

1518 wyświetleń
19 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!