Menu
Gildia Pióra na Patronite

Kier

BerryNight

BerryNight

Siedzieliśmy na ogrodzie, jeśli można to, tak nazwać.
Przede mną niski ,drewniany stolik z ławeczka. Siedziałam na stołku, opierając się o siatkę ogrodzenia.
Najpierw zrobiło się ciemno. Po chwili zaczął kropić deszcz. Graliśmy w karty.
Makao moja ulubiona gra..no dobra jedyna w którą potrafię grać.
Zaczynało coraz bardziej padać. Grając bez przerwy prowadziliśmy poważną rozmowę.
Moje umiejętności w obu ,przestawały wystarczać.
Powoli zbliżała się do nas burza. Nasza rozmowa stawała się coraz poważniejsza a nasze twarze coraz bardziej przygnębione.
Było coraz ciężej i uciążliwiej. Karty też,przybierały coraz trudniejsze składy.
..My..Przyszłość,miłość,zaufanie i jego brak, z jego twarzy znikał uśmiech a ja czułam się winna.
Winna za to co mówię. Za to czego nie potrafię. Za to co czuję. Zaczęło grzmieć.
Chcąc rozładować rosnące napięcie wymyśliłam ,na szybko, pewna grę.

Rozłożyłam talię na kilka stosów, wcześniej nieudolnie tasując. Trzy stosiki ułożyłam na blacie stołu.
-Wybierz jedną z góry,jeśli będzie to czerowne serce znaczy ,że mnie kochasz. Jeśli czarne-nie.
A jeżeli jakikolwiek inny symbol -nie jesteś pewien.
Popatrzył na mnie z bardzo poważną miną. Zastanowiłam się ,czy przypadkiem nie pogorszyłam sprawy.
Tak smutnego i poważnego praktycznie go nie znałam.
Nie chciałam.Wszystko nie tak miało się potoczyć..cała ta sytuacja ale on zamruczał i powiedział

-Hmmm dobra,ale czekaj..

Pozbierał wszystkie stosy razem i zaczął przekładać w palcach..powoli. Lubiłam patrzeć jak to robi,na jego dłonie,palce..
Chwilę patrzyłam jak zahipnotyzowana a w tle grzmiały pioruny. Ufałam jego zdolnością do tasowania i czekałam co wymyśli dalej.
Miał strasznie zamyśloną minę. Coś przez co nie można było się przedrzeć.
Wydawało się ,że trwa to wieki, chciałam wiedzieć o czym myśli. Ciężar chwili kazał mi to jakoś przerwać.

-Ej wiesz ,że to tylko zabawa dla rozluźnienia,nie myśl ,że traktuje to jakoś powa..
Wyciągnął przetasowaną talię w moją stronę.
-No to graj-zachęcił.

Zupełnie niepewnie, wyciągnęłam rękę po kartę z góry..
Patrzyłam jak tasował, więc na górze musiała być losowa karta. W głowie mi się roiło od wątpliwości czy faktycznie chcę to zrobić.
Bałam się w sumie.Mam okropny zwyczaj przejmować się znakami losu. Nieswojo sięgałam dłonią..
Spojrzałam tylko raz...
-Król Kier...
Zatkało mnie. Przeszły mnie też ciarki szoku i podniecenia. Nie wiedziałam jak się zachować. Z otwartymi jak wariatka ustami patrzyłam jak ponownie miesza karty.
Po chwili powtórzył sztuczkę, gdzie wyciągnęłam Królową Kier...
-Do pary dla Króla-Powiedział ..
Zatkało mnie znowu.
To nie jest ot tak sprawić bym autentycznie zamilkła z gulą w gardle. Patrzyłam na Niego oniemiała..Cholerny magik,czarodziej?Niee..
Bo między Nami ,nie było żadnych gier i sztuczek. Jeśli chodzi o To..To On.Król Kier.

1199 wyświetleń
25 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!