Menu
Gildia Pióra na Patronite

Nie umiem już pisać...

Sheldonia

Sheldonia

Pożycz swój czas, ja pozamieniam go w litery...
L. Kaźmierczak

Nie umiem już pisać, bo nie tęsknię, nie cierpię, nie umieram z miłości.
Wyrazy nie łączą się w ból, zdania nie łączą się w cierpienie. Nie umieram. Przynajmniej nie w ten sposób, który wprawia palce w ruch po klawiaturze. Nie w ten sposób, który przekłada myśli na słowa, a łzy przemienia w kropki i przecinki. Nie czuję niepokoju, który objawia się w wielokropku. Nie czuję Nic. Nic jest bardzo fajnym uczuciem objawiającym się normalnością. Normalnością tak normalną, że w pierwszej chwili nadal myślisz, że to tylko cisza przed burzą. Już robisz zapasy chusteczek higienicznych na skumulowane wewnątrz łzy, których bardzo się spodziewasz, a tymczasem Nic. Nic się nie dzieje. Chusteczki czekają pod ręką, a kartki z kalendarza spadają... Spływa normalność w całej swojej okazałości. I wszystko jest takie zwyczajne, bez patosu czy melancholii, że nawet człowiek trochę dziwnie się czuje. Bo jak to tak nie czuć Nic i do Nikogo? Dziwnie, bardzo dziwnie... Ale jak spokojnie! Człowiek się nagle taki swój czuje. Taki tylko dla siebie, szczęśliwy tu i teraz sam ze sobą. Nie trzeba nigdzie iść, nikogo przepraszać, błagać o powrót, nie trzeba płakać po kątach z tęsknoty ani wyrywać sobie włosów z żalu...
Lubię ten stan. Stan, kiedy serce bije jednostajnie, nie wyrywa się na widok jakiejś pary oczu... W tej chwili nie mam nawet swojej ulubionej pary oczu. Lubię ten stan permanentnego spokoju, z którego trzeba się cieszyć póki trwa, bo nigdy nie trwa zbyt długo. Los już o to zadba... Jest to stan całkowitego pogodzenia się z przeszłością. Nic bym już nie zmieniła, nic bym nie dodała. Ani jednej kropki ani jednego przecinka więcej... Nie usunęłabym żadnego wyrazu pisanego z dużej litery, bo to przecież imię... ani nie dopisałabym rozdziału dopełniającego... Moja przeszłość jest jak skończona powieść z ostatecznym epilogiem po ostatniej korekcie... po ostatniej kropce.
Nie potrzebuję nic ani nikogo poza tym co mam w tej chwili. Nie chcę niczego więcej, nie potrzeba mi nic ponad to, co mam.
Żyję tylko tym, co będzie i jak będzie... Tym co obudzi moje serce na nowo i pokaże mu, że wyższe obroty są o wiele przyjemniejsze niż nudne, jednostajne bicie dla Nikogo, w pustkę. Dni mijają mi powoli, obijam się od jednej ściany do drugiej i topię się w tej normalności, która okazuje się pułapką, gdy się jednak czeka na coś wyjątkowego. Na coś, co ledwie majaczy na horyzoncie, ale jednak jest jakąś ziemią obiecaną. Jakimś celem, do którego dążę, a którego nie mogę w żaden sposób przyśpieszyć... Wydawało mi się, że jestem już tak blisko, że nawet cel zaczął nabierać kształtów. Wydawał się tak blisko, że niemal mogłam wszystko nazwać wskazując palcem. A tymczasem znów stoję w punkcie wyjścia i czekam, aż znowu wszystko stanie się rzeczywiste. Umiem czekać. W pewnym wieku człowiek się po prostu orientuje, że już to potrafi i choćby miał czekać kilka lat, to i tak poczeka. Bo życie to czekanie, nigdy na odwrót.
A więc czekam. A dni zlewają mi się w jedno. Wszystkie noce są jakby jednym długim snem, a wszystkie dni niekończącym się upalnym dniem... I czasem brak mi sił, by czekać, ale przecież to jedyne, co mogę zrobić, by nauczyć się na nowo alfabetu.
Nie umiem już pisać, bo nie tęsknię, nie cierpię, nie umieram z miłości. Nie umiem już pisać, bo mam kogoś, kto czyta ze mnie od razu...


Czekam na Ciebie, byś zamienił mi życie w wyrazy.

4848 wyświetleń
120 tekstów
43 obserwujących
  • Sheldonia

    10 July 2012, 12:30

    Dziękuję Wam wszystkim, bardzo lubię gdy zostaje jakiś ślad w formie komentarza po tych, którzy mnie czytają. Pozdrawiam:)

  • skrobek

    10 July 2012, 00:12

    Lubię ten stan. Stan, kiedy serce
    bije jednostajnie, nie wyrywa się
    na widok jakiejś pary oczu..

    Piękny tekst:)

  • obca...**

    18 June 2012, 22:27

    "A dni zlewają mi się w jedno. Wszystkie noce są jakby jednym długim snem, a wszystkie dni niekończącym się upalnym dniem.."
    Każdemu z nas brakuje czasem czegoś takiego...co powinno wypełniać każdy dzień i każdą noc. Ale odpoczynek też jest przydatny.
    Opisałaś to wszystko tak pięknie, że poczułam się tak jakbyś to nie swoje ale moje myśli wylewała na papier. Dziękuję ... Bardzo pomógł mi twój tekst...

  • Sheldonia

    13 June 2012, 20:37

    Dominiko, dawno nie przeczytałam komentarza, który rozlałby się na moim sercu taką falą ciepła. Dziękuję. Że czytasz, wracasz. Naprawdę dziękuję.

  • Pinky

    13 June 2012, 15:59

    Czasami nachodzi mnie takie absurdalne wrażenie, że wiesz o czym myślę.
    Głupstwo, wiem, nie znam Ciebie, a ty nie znasz mnie.
    Ale jednak kiedy nachodzą mnie myśli "Nie mam o czym pisać, nie mogę pisać" i nawet jednego zdania sklecić nie potrafię, to wchodzę tu i widzę...i widzę u Ciebie tekst "Nie umiem już pisać..."
    Ja nie lubię czuć Niczego. Jestem wtedy taka pusta, bezbarwna, wyprana z emocji. Taki nieprzyjemny stan. Ni to blisko nieszczęścia, ni to blisko szczęścia. Takie duże, nudne Nic.

    A ty umiesz pisać zawsze. Bo ty piszesz o tym, co jest i będzie i dotyczy każdego z nas.
    Lubię Twoje teksty ;)

  • Sheldonia

    12 June 2012, 22:15

    Dziękuję wszystkim za opinię. I pozdrawiam:)
    Przepraszam, że bywam rzadko, ale ostatnio brak weny u mnie, o czym głównie jest powyższy tekst.
    Cieszy mnie fakt, że ciągle do mnie wracacie.
    Dziękuję.

  • WilceeQ`

    12 June 2012, 20:11

    To mija. Znam to równie dobrze jak kieszeń w którą co dzień chowam grosik. Znam ją równie dobrze, co pokój w którym spędzam godziny i dni. Znam ją równie dobrze, co ścieżkę po której stąpam raz po raz by oddychać. Po prostu znam, tą białą prostą - tak spokojną, wypraną z uczuć, ze wszelkiego. Znam to Nic.

    Nie mniej jednak nie rozkochuj go w sobie, bo mimo wszystko nazbyt mocno niszczy.

    Pozdrawiam
    W.

  • Albert Jarus

    10 June 2012, 14:09

    A ja pójdę w całkiem innym kierunku.
    Jesteś szczęśliwa tylko nie nauczyłaś się jeszcze z tym żyć.
    świetny tekst, ale cóż więcej... Ty wiesz...

  • niewazne

    10 June 2012, 13:39

    czytając, ze słowa na słowo, ze zdania na zdanie rozumiałam coraz bardziej. ten ból i pustkę. poczułam, że straciłam to samo i że w mojej głowie te same myśli biją się i przekrzykują. to jakby stracić cel stawiania kolejnych liter. jakby słowa nie miały sensu, choć przecież wiele wyrażają. ale brak im tej kwintesencji, tego westchnienia samego autora nad obnażeniem swoich uczuć. choć dla mnie piszesz pięknie, nieważne czy z dedykacją dla tamtych miłych oczu czy nie - rozumiem. naprawdę rozumiem.
    przepiękny tekst. kipiący emocjami.

    dziękuję za niego.

  • 9 June 2012, 21:58

    "Wiedz... jedno, jeśli my - to wspólnie." :)