15.12.2021r.(środa)

Bałwanowi w ogrodzie najpierwszej spadła czarna doniczka z głowy. Potem wypadły węgle z oczodołów. Potem węgle z brzucha i piersi. Nastepną była zakrętka po coca coli, spełniająca się w roli nosa bałwana. Zaraz po niej upadek zaliczyła zielona klamerka, czyli usta bałwanka. Dzisiaj wypadła mu lewa ręka - piła do cięcia drobnych gałązek drzew w ogrodzie. I teraz miotełka od kompletu ze szufelką, którymi porządkuje popiół przy piecu węglowym. Zima kapituluje z każdą minutą. Bałwanek traci na wadze, jakby człowiek umierał, kiedy każą mu jeść zielone jak gdyby był królikiem.

Dzwoniec złamał wszystkie reguły panujące przy i w karmniku. Sikorki cierpliwie siedzą na wszystkich drzewach i krzewach w ogrodzie i po kolei przylatują do jadłodajni. Biorą po ziarenku słonecznika i odlatują z powrotem na gałęzie. Nawet jak wróble przylatują, to czynią tak samo. Dzwoniec przyleciał i bez kolejki po prostu usiadł na dziobku butelkowego karmnika i spokojnie delektował się ziarnko po ziarenku. Komicznie wyglądało, jak jedna z nóżek, ciągle ślizgała się i wypadała mu z dziobka karmika. Sikorki zamarły na gałęziach i nie przeszkadzały dzwońcowi. Ten pomościł się 5 minut w karmniku, pojadł i odfrunął. Zaraz ponownie do niekończącej się konsumpcji przystąpiły sikorki.

Koleżanka zapytała nas, czy ma poddać eksperymentowi medycznemu dziesięcioletnią córkę. Chórem odpowiedzieliśmy, że NIE!!! Powiedzieliśmy jej, aby zaczekała do końca badań, testów, a to nastąpi dopiero w 2023 roku i, że naszym zdaniem ludzie umierają po tym eksperymencie, a dane są widoczne na stronie ministrestwa zdrowia. Doradziliśmy jej, że dzieci nie chorują i że naszym zdaniem w przyszłości ma być przede wszystkim matką, a część lekarzy twierdzi, że z tym może być problem.
Pojechaliśmy wczoraj do centrum ogrodniczego po bombkę choinkową i siatki na szynki. Zapeklowaliśmy 14 kilo wieprzowiny i w piątek do wedzoka z nią. To na 4 rodziny. Co roku kupujemy na choinkę jedną prawdziwą, ręcznie robioną bombkę. Wszystkie z kilku pokoleń już się na niej nie mieszczą i te ręcznie robione ozdóbki przez dziewczyny. Przy okazji mieli tam przecudnej urody choinki. Kupiliśmy jodłę kaukaską za 117 złotych, taką bardzo szeroką, z grubymi gałazkami i dwumetrowej wysokości. Machalia mówi, że w bielskich centrach handlowych są tylko po 60 złotych. Zawsze kupowaliśmy u prywaciarzy na rondach lub przed naszymi supermarketami. Koszt zakupu u nich to 190-200 złotych. Dość tanie są w nadleśnictwie w Węgierskiej Górce, ale tam jest błoto na drodze wskutek budowy Es Jedynki i gigantyczne korki. My kupujemy drzewo cięte. Nie czujemy potrzeby stadności i przymusu zakupu drzewka w doniczce. My z ekologią nie chcemy mieć nic wspólnego. Z prawami zwierząt, czy wyzwoleniem roślin. My ufamy księżom, a oni mówią, że w drugą niedzielę miesiąca trzeba rzucić suto na tacę, bo to na utrzymanie kościoła, budynków parafialnych, cmentarza i parkingów i, że człowiek jest Panem Ziemi, a na niej zwierząt i roślin, gór, wód, wiatru i promieni słonecznych.

ZER przysłał z Warszawy potwierdzenie wpłaty 14 emerytury, czyli jednego ze symboli dzisiejszych czasów. Wielu Polakom gtdyka chodzi, bo uważa to świadczenie za niezasłużonych socjal. 684 złote i 27 groszy minus składki, w moim przypadku. Inni Polacy mówią, że państwa starej unii po prostu nie pobierają podatku od rent i emerytur, więc nasz rząd, to w sumie tyran i złodziej oraz oszust. Polscy liberałowie, czyli jądro opozycji, to w ogóle o niczym nie chce słyszeć. Ich zdaniem polscy emeryci muszą dopracować do osiemdziesiątki, a pieniądze trzeba dać biznesmenom, a jeszcze lepiej rozwiązać państwo polskie i zdać się na rząd Unii Europejskiej, pod patronatem Niemiec, czyli jak u nas - prawica pod parasolem JK, a opozycja na smyczy DT. A za czternastkę kupię żonie co Złotego.