Menu
Gildia Pióra na Patronite

17 listopada 2022 roku (czwartek)

Pierwszy śnieg we wsi. Jest to jakaś atrakcja. A w Tychach jest jeszcze zimniej i wiatr. Jutro w Krakowie, to dopiero ma być zima. Czas kalesonów nastał bez dwóch zdań. W Pszczynie cztery stopnie na plusie. Ludzie wożą chrust. Diesel na Orlenie po 7.99, na Lotosie też i na Shelu. Poplony zielenią się cudnie. W Gogczałkowicach jest uzdrowisko i Wisła płynie. Kukurydza też rośnie. W Czechowicach-Dziedzicach spotkał nas dzień rzucania palenia. Czuję się winny. Jak mam rzucić, kiedy nigdy nie zacząłem. Czy takie zaniedbanie podlega spowiedzi? Czy palenie, to piąte przykazanie. Ponoć dobrze jest zapalić po szóstego przykazania przekroczeniu, a nawet po obowiązku małżeńskim. Znowu się źle czuję. Tym razem wobec tradycji i męskiego szowinizmu. Nie dość, że nie palę, to ja nie zasypiam tuż po. A po to minimum jest minimum 45 minut. Bo ja taki pro feministyczny jestem. Rozumiem kobietę. W Bielsku-Białej jeszcze dużo liści i kolorowe bardzo. Niebo tutaj jest szare, o ile to niebo, a nie chmury i smutek człowieczy, jakby napisał klasyk poezji. Na nasypach niektórych dróg pasą się owce. Może nie powinienem tego pisać. Wszcznie się zaś dyskusja i nastąpi w głowach umysłowy miszung. Wyleją się protesty, interpelacje, petycje - czy miastu słusznie nadano prawa miejskie? Owce w jednym z najbogatszych miast kraju! Wstyd. Koty tak. Ale w mieszkaniach, a na chodniku? Tylko na smyczy i z dzwonkiem! Człowiek różnie sobie myśli. Z jednej strony Bielsko-Biała, to góry, zatem Górale powinni tu jak najbardziej mieszkać, co za tym idzie owce jak najbardziej. Z drugiej przecież tutaj sami Europejczycy, to niby skąd Górale? Owce pasują do Europy, jak ślimak do ryby. No nie. Ślimak się przebił. Nie sprawdzałem ostatniego prawodawstwa Unii. Dzisiaj, po paru latach, to ślimak może być już kura. Ale owca? Nie, ona nawet owcą być w Europie nie powinna. Nawet czarna owca nie ma wstępu do zjednoczonej Europy, otocz Irlandii. Ale to inksza inszość. Kudy nam do nich. Dużo samochodów na drogach województwa śląskiego. Gospodarka pędzi? Ludzie mają pieniądze. To widać. Polak z auta nie zrezygnuje. Owies będzie jadł, a cztery koła pod domem muszą być i to cztery. Każdy musi mieć swoje cztery kółka. A halo halo! Jak to? A czy oni nie powinni być w pracy? Może wszyscy pracują? W Uberze jeżdżą? A może zasiłki dla bezdomnych wzrosły? Wzrosły i wielu zrezygnowało z pracy? I wreszcie cieszą się życiem wypoczywając za kierownicą? To może być. Jak się obserwuje nasz wzrost gospodarczy, to całkiem naprawdę może być! Nie jeden kupił sobie Volvo z naczepą i śmiga, jak to Polak - na co mu żona, jak ma partnerkę - Scanię i osiemnaście kół. Może wszyscy z pogrzebu wracają. To jak najbardziej, chcąc nie chcąc, może być prawda. Nie wiedzą, a wracają. I tutaj taka refleksja, typu lepiej. Lepiej wracać z pogrzebu dziewięćdziesięciolatki, niż z pogrzebu marzeń o spadku po pogrzebie. Tym bardziej lepiej wracać z pogrzebu człowieka, który umarł w słusznym wieku i chciał już odejść, niż wracać z pogrzebu swoich marzeń: o pięknie, bogactwie, sławie i szczęśliwym życiu. Pędzą cały czas do przodu i do upragnionego celu, a przecież ich wnętrza są już umarłe. A wszystko tego dzisiejszego dnia w zasadzie zaczęło się w Tychach. Wchodzisz i nie tylko widzisz, bo w zasadzie czujesz. Inteligencja wielkomiejska, to naprawdę jest coś. To naprawdę coś innego, większego od inteligencji wiejskiej i na przykład malomiasteczkowej, czyli człowieka wykszatałconego i nawet mającego te wszystkie atrybuty, ale mieszkającego i tworzącego poza wielkomiejskością. I nic, że jedna taka inteligencja wiejska, to w zasadzie inteligencja krajowa, bo przecież te boje w sądzie najwyższym i konstytucyjnym, ale jednak kudy jej do takiego magistra z Tychów, czy wielofakultetki z miasta Ryszarda Riedla. Nie. Zobaczyć wielkomiejską inteligencję, to jest dowartościowanie ogromne. Chwilę czułem się jak doktor honoris causa. Że magister z małomiasteczkowości? Ale przecież z kopalniom! Że wielouczona ze wsi? Ale biskup się w niej urodził i piosenkarka alternatywa wychowała i uczęszczała.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • Victoria Angel

    18 November 2022, 13:40

    Raz jedyny sięgnęłam po papierosa dosłownie z bólu zęba. Pamiętam, że nic nie pomagało mi żadne tabletki przeciwbólowe, ani płukanki w szałwii. Miałam może 12 lat, pierwszy papieros był ohydny, bardzo gorzki. Po dzisiejszy dzień nie pojmuję dlaczego ludzie sięgają po papierosy?... Co do marzeń niespełnionych, najbardziej boli kiedy jest się zmuszonym z , któregoś pragnienia zrezygnować. Pozdrawiam!

    • fyrfle

      21 November 2022, 14:07

      Myślę, że ze wszelkich bólów sięgają i niedogodności. Kiedyś próbowałem jeden taki ból zapić na śmierć, ale po alkoholu strasznie mnie głowa bolała, to niosę go od trzydziestu lat w sobie na trzeźwo, wspomagając się miłością, ciekawym życiem i w ostateczności najzwyklejszymi tabletkami.

    • Victoria Angel

      21 November 2022, 14:09

      A jaki to ból?