Menu
Gildia Pióra na Patronite

Tacy podobni.

lazurowa

lazurowa

Pamięta jaki był kiedyś. Młody, przystojny, ubrany w czarujący uśmiech i oczy. Te mądre, zielone oczy w których zawsze była ta iskra. Był pełen życia, chęci i zapału. Było jednak jeszcze COŚ. Coś co odróżniało Go od reszty. Coś co ona traktowała jak magię i właśnie to sprawiało, że była do Niego tak przywiązana. Przypomniała sobie o tym kiedy w jej życiu pojawiło się tyle przeszkód. Kiedy przerastało ją to co obecnie dzieje się w jej życiu i sercu. Wiedziała, że tylko powrót do Niego zdoła ją uspokoić. To COŚ, które było w Nim tak ważne to spokój. Był milczący. Zadumany w swoim indywidualnym świecie, do którego wpuszczał tylko ją.

Pamięta jak całe dnie przesiadywali na schodach przed domem a On opowiadał jej o tym wspaniałym świecie. Pamięta jak letnie wieczory spędzali patrząc w gwiazdy i pijąc gorącą herbatę. On wtedy nucił jej na harmonijce melodie a ona zasłuchana w ciszę zamykała oczy. Odprężała się. Był romantykiem. Rozmawiał sercem. I za to Go uwielbia, za to, że nie dał się zmienić, że pomimo wymagań innych pozostał sobą.

Była do Niego podobna, ale w ciągłym biegu zbrakło czasu na bycie właśnie Tą sobą jaką była przy Nim. Tylko Jemu nie przeszkadzało jej milczenie, tylko on nie wymagał zmian, nie prosił o niemożliwe. tylko on akceptował ją taka jaka jest, bez żadnych zmian i poprawek. Teraz kiedy życie ją przerosło, kiedy nie wie jaką drogę wybrać i co z nim zrobić musiała wrócić do tych chwil. Do tej ciszy.

Bez słowa wzięła Go za rękę i zaprowadziła na schody. Potrzebowała tego, by ktoś znów „poukładał w jej życiu gwiazdy”, potrzebowała poczucia, że jest ważną. Usiedli w milczeniu. Nie jest już tak młody. W Jego bujnych, kasztanowych włosach pojawiła się siwa oznaka mijającego czasu. Na młodej kiedyś skórze pojawiły się zmarszczki. Dopiero teraz dostrzega jak spracowane są Jego dłonie. Jak kruchy się stał. Wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś. Zmieniło się wiele, ale jedno pozostało nienaruszone. Oczy. Nadal były zamyślone, spokojne. Nadal iskrzył w nich Jego własny świat. Nie pytał. Nie wymagał. Złapał jej dłoń i rozmawiali, inaczej niż wszyscy. Nie zapomniał tego jak kiedyś układał jej niebo w całość.

Zamknęła oczy. Słuchała jak spokojnie oddycha. Uspokoiła serce. On delikatnie gładził jej dłoń dopóki nie usłyszał, że u niej już wszystko w porządku. Znów poczuła szczęście. To niesamowite uczucie, kiedy wraca się w miejsce, gdzie zawsze będzie się sobą. Pomimo wszystko właśnie tam znajdzie się bezwarunkową miłość.

Dziękuję, że zawsze mogę wrócić na te schody i razem z Tobą pomilczeć, Dziadku.

4889 wyświetleń
30 tekstów
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!