Menu
Gildia Pióra na Patronite

24.02.2020r.(poniedziałek)

fyrfle

fyrfle

Otwarliśmy oczy o szóstej i to był świt. Nie wstajemy już w ciemność. Jest początek dnia. Jasność odbywa się w jakiejś połowie, ale to jasność. Jasności towarzyszyło dudnienie wiatru. Wiatru przez który wczoraj nie bardzo mogliśmy zasnąć. Momentami, to co było słychać, a przez niego było spowodowanym dźwiękiem, wydawało się naprawdę groźne. W końcu zgasło światło.W końcu też nagle nastała cisza.

Praca. W poniedziałek ten temat wraca. Pytasz, jak to jest dziesięć lat nie musieć iść do pracy. To nie wysłowione szczęście. Dobrze jest być rentierem i kłaść laskę na konieczność zarabiania pieniędzy na utrzymanie i przyjemności. Wczoraj wieczorem już ten temat poruszyłaś. Konieczność chodzenia do pracy jest ci po prostu nieprzyjemnością choćby poniedziałkowego wracania do dziwnych relacji w pracy, do wyziębionego gabinetu, bo pracodawca oszczędza na ogrzewaniu i do pisania kolejnych kilogramów decyzji prawie za damski ch... . Wtedy mi się przypomniały te wszystkie idiotyczne i fałszywe oraz zniewalające sentencje na tema dobra jakim jest praca wypisywane przez takich bzdurmistrzów jak Goethe choćby. Powiedziałaś, że muszą tacy być i od czasu do czasu coś takiego naabluzgają w twarz wyzyskiwanym, bo są sługusami tego systemu opresji. Zatem trzeba dalej grać w euro jacka z nadzieją, że kiedyś pracy pokażemy ostatecznie środkowy palec i w świetle dnia i w światłach nocy.

A wczoraj o zmierzchu poszliśmy do kościoła na mszę. Lało i wiało, ale myśmy potrzebowali tych pięciu kilometrów zamiast alkoholu czy jointa. Zaczyna się tydzień modlitw o trzeźwość, tydzień przebłagiwania za grzechy pijaństwa i związanymi z tym pijaństwem tragediami dzieci - wystarczy, że katolickich, a to już jest pewnie 99 procent rodzin w tym kraju. Ano tragedia pijaństwa widoczna jest nam na każdym kroku i naajpewniej dotyczy każdej prawie katolickiej rodziny w Polsce. Najgorzej jak pijaństwo jest jedyną życiową ambicją, a wtedy nie ma już takiej ambicji jak dzieci. One są, ale są złem. Przecież jak pije, to se bzykne, a jak se bzykne, to zapale, potem sen i znowu robota i picie albo tylko picie. Może nawet sam się podpierniczę, a niech sobie te bachory państwo weźmie. Ja mam kolegów i od czternastego roku życia miejsce za sklepem przy potoku.

Ksiądz mówił o nienawiści, że błogosławieni, którzy przerwą spiralę zemsty i powiedzą przebaczam! Czy przebaczyć zawsze się da? Raczej nie i raczej nie powinno się, chyba, że ktoś zaprzestaje zła i zadośćuczyni,naprawi szkody. Bezwarunkowe przebaczenie, to hodowla przemocy, cwaniactwa, nierówności, pogardy i przyklaśnięcie temu, że skoro mogę komuś dokopać, to dokopię, bo mogę i w sumie jest to przyjemne, zatem to hodowanie postaw sadystycznych. No tak. Mówił w związku z słynnym fragmentem Ewangelii, który był wczorajszym czytaniem, a jakoś chyba jest tak, że księża mają nakazane, aby kazania opierać na Ewangelii, a nie na życiu realnym tu i tiepier. Czy powinniśmy dać się poniżać i maltretować mówiąc sobie - co mi tam, wszystko nagrodzone będzie mi w raju! Nie mam takiej wiary. Mam Ciebie i Was, zatem walczę o moje i Wasze szczęście i kiedy trzeba, to postępuje jak drwal - ucinam lub rozrąbuje przeszkodę. Modlę się za nieprzyjaciół, ale żeby zrozumieli swój błąd i dostosowali się do mojego sposobu życia. Kochać, to znaczy porządkować ludzkie ścieżki. Tak porządkować, aby te ścieżki były bardzo odległe od naszych dróg i nie przecinały się. Albo żeby ludzie szli po naszych śladach, dziękując za zostawione drogowskazy. No właśnie, tutaj nie rozumiem tej Ewangelii i nie umiem jej przyjąć. Jak to jest, że Ojciec Niebieski kocha tych co bestialsko mordują i tych co w męczarniach umierają z rąk bestialsko mordujących? Autor "Chaty" próbował to usprawiedliwić, ale trudno mi, naprawdę trudno mi,ale i tak zostanę przy Tobie Boże. Jest pewnie w Kościele nauka o Przebaczeniu, jak jest nauka o ascezie. "Słowa, zdań misterny szyk, lecz na słowa tu już nie uwierzy nikt". "Dorosłe dzieci" i kapitalne strofy autora tekstu do tej płyty Sobczaka, cudnej płyty. Gdzieś wolę Turbo, niż śpiewane słowa psalmów i wolę melodię tamtego metalu, niż melodie do psalmów. Zostaję więc z Tobą Panie po swojemu, Ty znasz moją wiarę.

Oczywiście popiątek, to Tychy. O zmierzchu i nocny spacer ulicami, chodnikami i skwerami centrum tego uroczego miasta. Światowa klasyka architektury socrealizmu, w którą to architekturę starają się wkupić współczesne betonowe szuflady, ale są takie nieprzyjazne. Za wiele w nich jakiegoś diabelskiego futuryzmu, opartego na żelazie,szkle i szrości przemieszanej z czernią. Jednocześnie jest wszystko co do życia potrzebne. Współczesne życie ma być konsumpcją, w którą wmontowane jest prokreowanie dzieci i wychowanie ich,aby dalej wypracowywały zysk i konsumowały. Żłobki więc i przedszkola,szkoły, biblioteki, butiki, sklepy, warzywniaki, pączkarnie, kawiarnie, kebaby, pizzerie, restauracje, bary, poczty, paczkomaty, fryzjernie, paznokciarnie, brwiarnie, rzęsiarnie, pożyczkarnie, place zabaw, skwery, parki, oczka wodne, jezioro, lasy, sroki, cukrówki, kosy, pomniki, tablice pamiątkowe, krzyże, Żabki, supermarkety, hipermarkety, kina, teatr, kluby muzyczne, kioski RUCH, dworce kolejowe, przystanki autobusowe, pociągi, trolejbusy, autobusy, taksówki, hamaki, ławki, kwiaty, rośliny ozdobne, kościoły, świetlice,cmentarze, punkty naprawy rowerów, stacje benzynowe, urzędy. Bardzo lubię Tychy.

Szczyrk. Około weselne rozmowy. Mówimy o kimś. Nagle pada magiczne stwierdzenie - może ona ma depresję. Następuje szybka riposta - ci z depresją są sobie sami winni. Są nikim. Nie nadają się do życia. Tacy śmieszni. Normalne jest, że w życiu trzeba sobie radzić, a oni co? Na co liczą? Są marginesem, nie wiem jak ich jeszcze nazwać? Co nie widzieli, że życie jest ciężkie i trzeba sobie radzić?

Przemilczałem, siedziałem bez słowa na takie dictum. Jak wytłumaczyć, że czarne jest czarne, jak przy alkoholu udowodnić, że coś jest chorobą, a nie jest wariatem,debilizmem, że ludzie z zaburzeniami psychicznymi też mają prawo do życia, że nie wszyscy młodzi są piękni i jak walec czy buldożer rozjeżdżają spotykające ich problemy, czyli ludzi? Jak wytłumaczyć komuś, że jak od pierwszego oddechu doznajesz przemocy fizycznej, krzyku i wyśmiewania, to po piętnastu latach takiego losu jednak coś się w mózgu zmienia i przestajesz walczyć, a szukasz wraz z męczącym cię lękiem okazji do autodestrukcji, a to tylko jedna z setek milionów sytuacji determinujących depresję, psychozy i schizy. Milczałem, bo radzę sobie.Mam Twoje wsparcie. Zresztą wtedy powiedzieć, to by było jakby dorzucić suchej słomy do rozszalałego podmuchami wiatru ognia. Nie wyobrażam sobie zresztą abym manifestował swój problem na ulicach miast czy pod sejmem. Pisał petycje i zbierał podpisy. Dzisiejsza medycyna i psychologia w miarę ogarniają problem. Czasem po prostu jest dobrze sięgnąć po środki najprostsze. Zaprosić szwagrostwo i napić się, aż lęk, natręctwa przepadną w alkoholowej wesołości i potokach słów nocnych rozmów Polaków.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!