Menu
Gildia Pióra na Patronite
Dziennik

Od czterech miesięcy zaglądam śmierci w oczy.
Mógłbym namalować jej obraz, wciśnięty w ramę mojego ciała.
Wrażliwy na wiatr, skrył się głęboko. Nikt inny go nie dojrzy.
Przerażający i piękny zarazem, każe mi być radosnym, nakazuje szlochać z bólu.
A więc poddaję się obłędowi.
Jak pomyleniec tańczący na peronie:
trzy kroki naprzód, jeden wstecz od pędzącego pociągu.
O takim jak ja mówią artysta.
Potrafię znikać; umiem nie być, gdy mam na myśli Ciebie.
Wtedy jestem najbliżej, choć czuję to tylko ja.

Patrzę na obraz śmierci.
Dotykam go. Moje palce zanoszą się płaczem.
Chwytają się słów jak barierek mostów. Grają muzykę pomyłek.
Oktawa wyżej, oktawa niżej. Jeszcze raz.
Jezioro łabędzie - zima moich rąk i głębia bezkresna: litość.
Nieustępliwe spojrzenie braku i tęsknota całująca powieki.
I umieranie - gdy ciało odciska się na wietrze i oczy podmuchem załzawia.

28 890 wyświetleń
275 tekstów
113 obserwujących
  • Kamil Borkowski

    5 June 2021, 12:13

    Dzięki, Smoku. Nie jestem w stanie tego skomentować, słów nie znajdę. Ale dziękuję Ci bardzo

    od yestem
  • 4 June 2021, 19:15

    Kamil, musisz zacząć tak jej zaglądać, żeby ze wstydem odwracała swoje oczy.
    Ja jej spoglądam tak, że się boi... no wiem, nie każdy jest takim "pięknym" smokiem. :)
    Ale zawstydzić ją możesz bez problemu. ;)
    A tak w ogóle, to słońce świeci cały czas, tylko my odwracamy się do niego plecami. ;)
    Pozdrawiam. :))

    od Kasandra48, Sunelli, sprajtka