Nie łatwo jest zapomnieć kiedy nie chce się pamiętać. Problem pojawia się, gdy zapominasz, choć coś wewnątrz ciebie krzyczy, by do tego nie dopuścić. Z czasem nawet i ten głos znika, bezradnie ochrypły. Tylko wiatr tulący się w ubranie, spojrzenie przechodnia, czy jakakolwiek inna, nigdy nie zauważalna czynność dnia, na moment przywraca wspomnienie. I uśmiech... Albo żal. Tak właśnie odchodzą ludzie. Gubią się w tłumie własnego życia.
Witaj, miło cię poznać. Jak się masz? Zobaczymy się jeszcze? Jutro nie mogę. Odezwę się później. Żegnaj.
Słowa, słowa... Słowa. Spisane na stosie papieru, stoją w równych rzędach, jakby czekając na wyrok. - Ognia! I nawet popiół, mógłby spalić się raz jeszcze.