Menu
Gildia Pióra na Patronite

Z duchowości benedyktyńskiej: O rozpoznawaniu myśli, czyli...

Odys syn Laertesa

Odys syn Laertesa

... między pychą a pokorą. Praktyka walki ze skrajnościami. Dojrzałość umiarkowania - cnota roztropności.

"...Co oznacza, że ktoś jest człowiekiem rozumnym? Potocznie rozumie się go jako człowieka inteligentnego, mądrego, który umie podejmować dobre decyzje; który ma dużą wiedzę czy doświadczenie. Mówi się też o takiej osobie, że ma zdrowy rozsądek, jest rzeczowa, roztropna, myśląca, rozważna. Zresztą Pseudo-Antoni wspomina o tym, że są ludzie, którzy „wyuczyli się rozpraw i ksiąg dawnych mędrców”. Zatem posiadają dużą wiedzę, są osobami uczonymi, pojętnymi. Takimi mędrcami nazywano filozofów. Filozofia była przecież uważana za umiłowanie mądrości. Jednak Pseudo-Antoni chce powiedzieć, że człowiek rozumny nie oznacza tego, który posiada dużo wiedzy naukowej, który jest wszechstronnie wykształcony, który być może wiele wie (nawet z doświadczenia). Wskazuje, że są nimi ci, którzy „potrafią rozróżnić, co jest dobre, a co złe”. To jest według niego kryterium rozumności. Zatem nie wiedza, a zarazem… wiedza. Jednak to inny rodzaj wiedzy: takiej, której nie da się zdobyć z rozpraw i ksiąg dawnych czy od współczesnych mędrców. To nie jest wiedza, którą zdobywa się na uniwersytecie. To wiedza, której źródło jest gdzie indziej. Gdzie? U Tego, który potrafi ukazać różnice między dobrem a złem. Tym Kimś jest Bóg. On określa to, co dobre i to, co złe. Dzisiaj w mediach występują tzw. eksperci, którzy wypowiadają się w określonej dziedzinie (np. muzyka, sport czy sztuka). Niejednokrotnie ukazuje się ich jako autorytety nie tylko w konkretnej specjalności, ale nawet w życiu. Bardzo jest to dalekie od tego, o czym mówi Pseudo-Antoni. Wskazuje, że wiedza z określonej dziedziny nie wpływa na to, jaki człowiek jest, ani tym bardziej nie może dawać szczęśliwego życia. Natomiast umiejętność rozróżniania między dobrem a złem jest zawsze potrzebna i pomocna.

Powstaje jednak inny problem: trzeba uznać istnienie dobra i zła. Bez tego trudno mówić o rozróżnianiu pomiędzy jednym a drugim. Jeżeli wszystko jest względne, jeśli nie ma różnicy pomiędzy jednym a drugim, to wtedy sama umiejętność staje się bezużyteczna. Jednocześnie pojawia się pytanie o istnienie prawdy i sensowności jakiegokolwiek prawa. Rodzi się fundamentalne pytanie o istnienie realnego dobra i realnego zła. Dlatego Pseudo-Antoni zaczyna swoje dzieło od tego podstawowego ukierunkowania. Bez wskazania na różnicę między dobrem a złem wszystkie inne rozważania tracą rację bytu.(...)

Czy jednak zależy mi na poznaniu czym jest dobro a czym zło? Czy zależy mi na zdobyciu umiejętności rozróżniania między jednym a drugim? Czy zależy mi na tym, aby być człowiekiem rozumnym?

(…) Zdarza się, że nie zachowując umiaru w korzystaniu z różnych dobrodziejstw współczesnej cywilizacji, kultury bądź techniki, człowiek daje się pochłonąć ludzkim osiągnięciom. Powoduje to coraz większe uzależnienie od tego, co z samej swej natury nie musi być złe, ale niewłaściwe korzystanie z różnego rodzaju dóbr, może prowadzić na manowce. O ile więc bardziej łatwo jest popaść w uzależnienie, gdy wybiera się to, co szkodzi człowiekowi. Jednak nie zawsze jest wystarczająco chęci, aby dokonać rozsądnego wyboru. Zmęczenie, przepracowanie, znużenie obowiązkami, załatwianiem spraw, niejednokrotnie sprawia, że człowiek przestaje czuwać i poddaje się temu, co łatwe, przyjemne i nie wymagające uwagi.(...)

Głównym przedmiotem rozeznania u Ojców pustyni były myśli. W apoftegmatach możemy znaleźć sporo informacji na ten temat.

Myśli są czymś istotnym w ludzkim życiu. Od strony biologicznej rozsyłają sygnały elektryczne po całym mózgu. Od strony psychicznej wpływają na samopoczucie i zachowanie. Mają również wpływ na obszar duchowy. Mogą pomagać lub przeszkadzać w modlitwie. Są prawdziwe, czyli istnieją realnie. Natomiast to, co zawierają nie musi być prawdziwe. Mówią tylko o tym, jak coś postrzegamy. W żaden sposób nie są faktami i nie określają tego, ile ktoś jest wart. Mogą wprowadzać w błąd.

Warto być świadomym tego, o czym się myśli. Każda myśl gniewna, niemiła, zła, smutna albo marudna, wywołuje złe samopoczucie w ciele. Sprawia, że czujemy się smutni, przygnębieni, zmartwieni czy zaniepokojeni. Ciało reaguje na każdą myśl, bez względu na to czy jest pozytywna czy negatywna. Zatem każda dobra, szczęśliwa, pełna nadziei albo miła myśl wprawia ciało w dobre samopoczucie i powoduje wewnętrzny pokój. Nauczenie się kontrolowania myśli i kierowania nimi w pozytywny sposób jest jednym z najskuteczniejszych sposobów, by poczuć się lepiej.

Ilekroć zauważymy, że złe myśli wślizgują się do naszej głowy, należy je rozpoznać (może nawet zapisać je!) i zlikwidować. Wtedy odbieramy im siłę i zyskujemy kontrolę nad naszymi nastrojami. Wyciągając je na światło dziennie i poddając badaniu na poziomie świadomości, zaczynamy widzieć jak są bezsensowne. Może to przypominać praktykę wyjawiania myśli kierownikowi duchowemu, którą podejmowali mnisi, a która pozbawiała negatywną myśl siły i przestawała działać.(...)

Nie należy wierzyć wszystkiemu, co pojawia się w naszej głowie. Myśli to nie fakty. Do każdej więc „podejrzanej” myśli warto skierować następujące pytania: Czy jest to prawda? Czy jest to rzeczywiście prawda? Czy może być inaczej? Jak się poczuję, jeśli myśl byłaby inna albo przeciwna do tej, która się pojawiła? Podejmując taką praktykę możemy nauczyć się kontrolować myśli, które przychodzą do naszego umysłu.

Pomóc może także nauka ojców, chociażby Jana Kasjana, który uczył w następujący sposób:

"Nie jest możliwe, by myśli nie niepokoiły umysłu; przyjąć je jednak lub odrzucić może każdy, kto o to się stara. Jakkolwiek więc powstawanie myśli nie zależy w zupełności od nas, to jednak w naszej mocy jest wzgardzić nimi lub je przyjąć. Jakieś myśli muszą zawsze poruszać umysł, nie należy jednak przypisywać wszystkiego pokusie lub owym duchom, które nam je usiłują podsunąć. Człowiek nie miałby wtedy wolnej woli, a troska o poprawę życia nie byłaby w naszej mocy. Twierdzę zatem, że w znacznej mierze to od nas zależy, czy poprawiamy jakość naszych myśli; czy w sercach powstają myśli święte i wzniosłe lub ziemskie i cielesne. Dlatego pilnie czytamy i nieustannie rozważamy Pismo Święte, aby naszej pamięci dostarczyć duchowych treści i podejmujemy inne ćwiczenia. Gdybyśmy tych ćwiczeń zaniedbali, duch z pewnością przylgnąłby do brudu przywar i ulegle podporządkował się wpływom ciała."

Zatem czytanie i rozważanie Pisma Świętego może nam pomóc w opanowaniu myśli. Mogą to uczynić też inne ćwiczenia, jak mówi Kasjan. Należy do nich przede wszystkim modlitwa Jezusowa. Może być bardzo pomocna w pracy nad porządkowaniem własnych myśli i nie poddawania się tym negatywnym. Praktyka medytacyjna uczy dystansu wobec tego wszystkiego, co pojawia się w naszej głowie. Uczy jak być czujnym, uważnym i skupionym. Pomaga w korzystaniu ze straży umysłu, aby zamykać bramy przed złymi myślami. Praktyka medytacji sprzyja nie poddawaniu się wszystkim niechcianym czy negatywnym myślom. Jest zatem potężnym środkiem w rozeznawaniu duchowym. (Brunon Koniecko OSB)

"Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!" (Mt.6,22-23)

...W tym celu należy codziennie stawać w obecności Bożej. Należy to czynić za każdym razem, gdy rozpoczynam modlitwę. Staję wobec Boga osobowego, który mnie miłuje, przemienia, porusza. On jest moim przyjacielem i pragnie mojego dobra, szczęścia i zbawienia. Obecność Pana jest kluczowa, ponieważ nie chodzi o spotkanie z moimi myślami, choć może to wydać się czasami przyjemne. Nasze myśli jednak nas nie zbawią, nie dadzą nam trwałego szczęścia. Drugą postawą jest szczerość, uczciwość wobec samego siebie, przyznanie się do uczuć, które się we mnie rodzą. Nie powinniśmy ukrywać przed Bogiem i przed sobą tego, co jest w nas. Uczucia nie są grzechem. Grzechem natomiast może być to, co pod ich wpływem czynimy. Praktyka modlitwy Jezusowej w sposób bezwzględny ukaże nam uczucia, które są blokowane, one wcześniej czy później wypłyną na powierzchnię. Nieakceptacja własnych uczuć, zaprzeczanie im, wypływa często z nieakceptacji siebie samego. Wyraża się to w tym, że stawiam się ponad Bogiem udając, że wiem lepiej, co jest dla mnie lepsze i jaki powinienem być. Dlatego bardzo ważne jest pragnienie prawdy i chęć poznania stanu swojej duszy. To odkrywanie, jakim mnie widzi Bóg, jakim chce mnie mieć, jakie jest moje powołanie, jest krokiem do rozwoju życia duchowego i ludzkiego. To skierowanie się w stronę dokonywania wyborów zgodnych z wolą Bożą. Ta droga może oczywiście wydawać się trudna, ale ważna jest pamięć o tym, przed Kim staję. Bóg ma moc sprawić, że zacznę się przemieniać, że zacznę przezwyciężać w sobie egoizm, złe nawyki i sytuacje, które do tej pory wydawały się nie do przezwyciężenia, a z łaską Boża jestem w stanie je pokonać. To tego potrzeba ufności w dobroć Boga. Tutaj nieodzowna jest systematyczność. Bóg codziennie jest dla nas dostępny i pragnie naszego dobra.(...)

Dzięki praktyce modlitwy Jezusowej odkrywamy, że najważniejsza jest przyjaźń z Jezusem, a nie pokonanie tej czy innej naszej słabości. Nie uda nam się przeżyć życia w całkowitej bezgrzeszności, jesteśmy zbyt słabi, zranieni grzechem pierworodnym. Bóg i tak nas zna lepiej niż my samych siebie, zna nasze słabości i grzechy i to nie przeszkadza Mu nas miłować i wyświadczać dobro każdego dnia. Przyjaźń z Nim ma trwać zawsze, również w stanie naszej słabości i niemocy..." (Brunon Koniecko OSB)

oprawa gadana: "Św Jan Kasjan. Rozmowa II z Abba Mojżeszem" (czyta Franciszek Wytych OSB)
https://youtu.be/RZY870qkKBc

28 113 wyświetleń
253 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!