Menu
Gildia Pióra na Patronite

11.05.2017r.

fyrfle

fyrfle

Dzisiejszy wczesny ranek był taki bardzo słoneczny. Jasność hurtowo przewalała się przez szyby okien i rozbudzała ciepłotę, nastawiała do życia gorąco i czyniła z nas chętnych, żeby zamienić każdą sekundę w szczęście. Uświadomiła nam po raz kolejny, że nie ma alternatywy dla szczęśliwego życia. Ceną życia na ziemi jest szczęście. Żyjemy za cenę dojścia do drugiego człowieka i ofiarowania mu szczęścia oraz tego, że weźmiemy od niego całe szczęście, które nam daje. To bardzo trudne nie uronić nic z kielicha szczęścia, które daje nam życie. Jedna fałszywie przelana kropla może zapoczątkować rozkład misternie plecionego kobierca przez Boga, po którym stąpamy i nim się obejrzymy stajemy się samotnością, tęsknotą, wierszem, który w pierwszym wersie tonie pod powieką.

Zrobiłem Tobie śniadanie do pracy, a może tak zwany lunch, wypiliśmy gorącą smaczną herbatą do nuty słodyczy "Kasztanków" i pora było wyjść w pole, odszukać radość strof dzisiejszego wiatru, piękno majestatu codziennych naszych gór, poprowadzić się za rękę barwom, zapachom, smakom i melodiom przydomowego ogrodu. Więc w północno wschodniej jego części z nadzieją pobłyskują w słońcu listki forsycji, którą cieszy bardzo ten trzeci słoneczny i bez deszczu dzień tegorocznego maja. Nie zakwitnie w tym roku żółcią swoich kwiatów, które przypominają łzy szczęścia kołysane wiatrem w srebrnych niciach pajęczyn, choć...może gdy jesień będzie piękną złotą i Polską, to może pod koniec października. Cud w przyrodzie to standard. Szczęście jej codziennością. Dwa kroki i kolejna tutaj tawuła, która objawi swoje piękno latem, będzie schronieniem jej gąszcz dla kosów i miejscem karkołomnych wyczynów kotów, aby zgasić radość tych ptaków, zgasić na zawsze zaspokajając swoją niemożliwą do pohamowania żądzę polowania na te tak melodyjne życia.

Kroki dwa lub trzy dalej i krzewi się swą gęstością, rozłożystością oraz strzelistością jaśmin. Na razie czekał na takie dni jak dzisiaj, które są ciepłem, wilgocią, pobudzeniem wzrostu liści, a zatem zwiększaniem się powierzchni zielonej, chlorofilu i przyjdzie czas , ze w pełni ruszy w nich proces fotosyntezy, a więc życie jaśmina będzie buzującym, aż do cudowności białych gron kwiatów i morza zapachu dookoła nich, który wypełni wraz z maciejką i lawendą przestrzeń letnich wieczorów.

Bardziej na lewo panuje swoją bujnością kalina. Jej tamtegoroczne owoce wciąż czerwieniej, a tymczasem są już nowe pączki w gronach, które do życia powołają śnieżne pompony, które swoim pięknem przygną gałęzie tej kochanej rośliny do ziemi. Jedno piękno, jedno szczęście wciąż żyje na tym krzewie, a drugie już się z niego rodzi. Takie też jest życie człowieka - szczęśliwi powołujemy w sobie niekończące się pokłady tego najcenniejszego z kruszczców życia i po prostu spokojnie czerpiemy z nich dzień po dniu, noc po nocy.

A pod jaśminem i forsycją bogato zielenieją liście kolonii poziomek, której początek niknie gdzieś u zarania budowy domu i zakładania ogrodu. Pewnie ptak przeniósł nasiona i przez te dwadzieścia lat rozrosły się w mrowie, gęstość, kwiaty - kwiaty, które wreszcie w ubiegłym roku zaczęły owocować dużymi, czerwonymi owocami, których zapach rywalizował z lawendą i liliami. Kalina zaś stanowi parasol pod którym rosną konwalie, które w tym roku dopiero nie tak dawno powschodziły i potrzebują ciepła, żeby szybko nadrobić straty, a więc urosnąć , wypuścić grona i na nich zakwitnąć cudnymi białymi, jedynie tak pachnącymi dzwoneczkami.

Kilka kroków za kaliną gęścieje kolejna tawuła, której przyszłość to intensywne zagęszczenie piękna jej drobniusieńkich żółto - bordowych kwiatów. Za nią kolejny krzew, który ubogaci nasze życie baldacho - gronami swoich kwiatów, ten który kończy jakby skrzydło północne ogrodu.

a teraz nie sposób nie zajrzeć do sadu sąsiadów, który jest czystą poezją o tej porze roku i stanowi go kwiecistość wiśni, jabłoni i grusz - biel i róż, która jest jakby ogromną kulą lodów dla olbrzyma, albo kłębami kolorowej waty cukrowej. Nie wiadomo czy świty i zachody słońca zapożyczają kolory z płatków kwiatów tego sadu, czy ten sad skumulował w sobie wszystkie wschody i zachody słońca Beskidów.

297 755 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!