Z duchowości benedyktyńskiej: Praktyka życia duchowego
... czyli między zadaniowością a odfajkowaniem. O wolności przebywania w Bożej obecności, jako owocowaniu w porę i nie w porę...
oprawa gadana: o Maksymilian Nawara ("Medytacja w życiu bez odcinków") https://youtu.be/XtTMI9ZE0Ig
"...W czasie modlitwy należy przez pobożny odpór wypędzać z serca napad myśli, żebyśmy nigdy nie odkryli, że zwracamy się do Boga jedynie ustami, ale w sercu myślimy o czymś wstrętnym. Albowiem Bóg nie przyjmuje od hezychasty mętnej i wzgardliwej modlitwy. Pismo w każdym miejscu zaklina przecież, aby strzec narządów zmysłu duszy. Jeśli więc wola mnicha zostanie podporządkowana prawu Bożemu, umysł będzie sterował zgodnie z Jego prawem tym, co mu podlega: wszystkimi poruszeniami duszy, zwłaszcza zaś gwałtownością i pożądaniem – te są bowiem poddane rozumowi. Praktykowaliśmy cnotę i dopełniliśmy sprawiedliwości, zwróciliśmy pożądanie ku Bogu i jego woli, a gwałtowność przeciw diabłu i grzechowi. Czego więc jeszcze szukamy? Wewnętrznej medytacji..."*
...i o zagrożeniach wynikających z "postępu" w rozwoju.
Jeśli pokonywanie kolejnych "poprzeczek", na twojej indywidualnej "drodze rozwoju", prowadzi cię do braku wyrozumiałości (lub chociażby współczucia) dla słabości drugiego człowieka (którym do niedawna sam byłeś), a sukcesem jest dla ciebie możliwość porównywania się z innymi i oceniania (tam gdzie górujesz), i czerpanie "zadowolenia" z okazywania pogardy dla "śmiesznych" sukcesów innych ludzi, które na dodatek z powodu ich "nieporadnej prostoty" budzą w tobie irytację i gniew... ?
Jak to się stało że nie potrafisz się cieszyć z "własnego" sukcesu i "ciężkiej pracy" nad sobą? Bo nie pokonałeś właściwej słabości, tylko od niej uciekłeś (do tzw "przodu")
Bo jesteś niewolnikiem czegoś dużo bardziej destrukcyjnego od słabości którą pokonałeś. I jesteś na prostej drodze do dużo bardziej bolesnego i bezwzględnego upadku - rozczarowania swoją pozorną wygraną, i sobą samym. Twoje przekonanie o tym że stałeś się wzorem do naśladowania, którego "sukces" upoważnia do pouczania (w praktyce wytykania) innych, jest bowiem tylko mirażem w który wkręca cię własne ego... Można ci tylko współczuć jako klasycznej ofierze próżności... Oto twój sukces.(M)
"...Pilnuj się w swoim sercu, bracie, i strzeż się przed twoimi wrogami, ponieważ są przebiegli w swojej niegodziwości. Bądź w sercu posłuszny następującej zasadzie: człowiek nie może uczynić dobra, jeśli czyni zło. Dlatego nasz Pan i Zbawca pouczył nas, abyśmy się strzegli, mówiąc, że ciasna jest brama i wąska droga, która wiedzie do życia, i niewielu ją odnajduje
(...)
Jeśli w twoim sercu zostanie zasiana ohyda, gdy siedzisz w celi, strzeż się. Staw opór złu, aby nigdy nie zapanowało nad tobą. Postaraj się przypomnieć sobie o Bogu, ponieważ On zwraca na ciebie uwagę, a to, co rozważasz w swoim sercu, jest odkryte przed Jego obliczem..."*
oprawa gadana: na podstawie książki o Szymona Hiżyckiego ("O 8 duchach zła: Między grzechem a myślą") cz.4 https://youtu.be/n-XtSwwD57s
PS...
"... Pilnuj się zatem, aby nic zgubnego nie oddaliło cię od Bożej miłości, oraz panuj nad swoim sercem. Nie ustawaj, mówiąc: „Jak mam go strzec, skoro jestem grzesznikiem?”. Gdy człowiek porzuci swoje grzechy i zwróci się do Boga, jego pokuta odrodzi go i uczyni całego nowym..."*
* Wybrane myśli pochodzą z publikacji "Pseudo-Antoni Wielki, Izajasz Anachoreta. Wybór tekstów z I tomu Filokalii"
A to drugie to co?
A propos pierwszego to niemożliwe. Nie mam serca. 😃😉
Wpis jest podzielony na dwie "części"... Druga wynika z zaniedbania pierwszej.
Pytasz więc coś tam w Tobie bije 😉👍
PS. zdradzę Ci tajemnicę że wszystko co piszę dotyczy wyłącznie mnie... Taki sobek jestem ✋😏
Pytam z ciekawości, a może z nudów, nie dlatego, że mam serce. Wszyscy wiedzą, że nie mam. Nawet ja w to uwierzyłam. Serio! 😉😁
Tak tylko o sobie... Co za pycha! 😉🤣
Mówi się "przepyszne!" 🤭🤪
Myślę że wszyscy mają do ciebie serce... Skory Ty się upierasz nie mieć 😘
Dobrze, przepyszny Odysie. Już się poprawiam.😁
Ja się nie upieram. Inni sobie mnie utrwalili w taki sposób, więc niech im będzie. Mają, co chcieli. Jak się komuś zabierze serce, to potem można go rozdeptać, bo przecież i tak nic nie czuje. To takie proste, takie logiczne! 😉😄
Myślę że przeceniasz zainteresowanie Twoją osobą 😏 a większość z tego "przekonania" i dalsza egzegeza to "czysta" projekcja.
Zaś słowa takie jak "wszyscy" (lub zawsze) nie pasują do Ciebie wcale 🤪
Przepyszna O 🙂
Bywaj zdrowa ✋
Nie sądzę. I nie mówię tego dlatego, że jestem przepyszna. 😃
Mylisz się, bardzo lubię słowa „wszyscy”, „zawsze” itp. 😁
Bywaj zdrów, Odysie. 🙂
No właśnie widzę że lubisz... I ja właśnie (nie) o tym ... Łasucho 😏
Do następnego ✋
Do następnego! 🙂
Kwintesencja :)
Pierwsze czynić przede wszystkim... Ale i drugiego nie zaniedbać.
✋🙂
Już sobie współczuję.😉 😄
Nie tylko Ty tak masz 😏
Always first! To fight 💪✋🙂
Problem w tym, że własną próżność trudno zobaczyć, poczuć. Może przez uśpioną skromność. Albo jej zupełny brak.
Pozdrawiam serdecznie Odysie.
Dlatego tak ważna jest obecność obok nas, lub spotkanie na "drodze", kogoś lepszego od nas.
Dla mnie to byli Benedyktyni ✋🙂