Menu
Gildia Pióra na Patronite

22-23.02.2019r.

fyrfle

fyrfle

Co mówi spojrzenie Burgrabii trzymające Szarotkę na krótkiej smyczy? A tymczasem w naturze chwilowy nawrót gorszej pogody, może nawet z objawami zimy? Deszcz sążnisty, deszcz ze śniegiem, miotany jeszcze wściekłymi porywami niestabilnego wiatru. Warto więc schować się w rytmie pracy, a jeszcze lepiej poddać smakowi i mocy kawy, a potem, może nawet w towarzystwie jej smaku wziąć w dłonie gazetę, tygodnik czy książkę, a następnie pójść do biblioteki, czy wyjść kupić w księgarni lub też dyskoncie jakąś klasykę i mieć ją w domowej bibliotece, potem wracać do jej treści, jak wraca się do Biblii, Ewangelii, czy w objęcia kochanego mężczyzny, tak jak każdego dnia wraca ukochana jego kobieta.

Pełnia nad Wieśnikiem z jednoczesną przecudną panoramą wschodniej części Beskidów. A na ziemi? Tu w kotlinie, powoli orliki wypuszczają pierwsze liście, jasność pełni podświetliła też dzwoneczki kwietne przebisniegów, pokornie pochylone i cierpliwie czekające na ciepło i jasność słonecznego dnia, w którym rozpióropuszą swoje płatki w symbol przemijania zimy, odradzania się funkcji życiowych w przyrodzie, w wyniku których wszystko co żyje po kolei zerwie się do radosnego istnienia.

No właśnie. Teraz jest czas swoistych żniw. Nagrody za inicjatywę, za pracowitość. W sierpniu śmy zrywali ogórki jednego popołudnia, a zaraz następnego, bądź nawet tego samego wieczoru, wkładaliśmy je do słoików i kisili. Dzisiaj na chlebie od tradycyjnego piekarza , co to żegna chleb przed włożeniem do pieca, rozsmarowaliśmy pasztet od tradycyjnego polskiego masarza i jedliśmy te kromki zagryzając naszymi chrupiącymi kiszonymi ogórkami. Taka jest Polska, taka jest nasze esencja narodowa. Cieszy mnie to, że nasze zlemingowane już dzieci, to jednak w tych swoich Warszawach , Poznaniach, czy Breslałach, wciąż robią słoiki.

Pod pięknym niebem małopolskim wiedziemy nasze życie, chociaż mylą nas ze Śląskiem z racji podległości administracyjnej. Cudną więc jest jesień jako pora roku i jesień jako pora życia, która jest jak ognie ognisk w naszych ogrodach, pełne skwierczących kiełbasek i chrupiących skórek pieczonych ziemniaków. Natomiast potem przychodzi czas zimy, w którym musimy pochylić się nad losem osób niepełnosprawnych, przykutych do wózków inwalidzkich. W każdej wsi są tacy, w każdej zbiorowości małomiasteczkowej, w każdym molochu wielkomiejskości. Ale mnie najbardziej zastanowiło , co zobaczyłem tutaj na wsi podbeskidzkiej - te zwały śniegu na chodnikach i wiem, że wtedy oni skazani byli na dom, na pomoc innych, bo inaczej by głodowali. Dlatego solidaryzyjąc się z nimi , uważam, że warto by było im osłodzić życie, organizując w parafiach jakieś zbiórki, żeby latem wysłać ich może na tydzień czy dwa z opiekunem do Czarnogóry czy Rewy, żeby poczuli się szczęśliwi i chciani. Może pieniądze powinni dać : MOPS, PCPR, PEFRON, Gminy jeszcze. Może trzeba zrewidować nasze myślenie, zasady działania tych agend, aby pieniędzy nie dostawała szeroko rozumiana patologia ludzka, która z własnej nieprzymuszonej woli żyje sobie w rynsztoka złocistej gnojówce, jak pisał poeta, ale żeby urzędnicy skupili się na rzeczywiście pokrzywdzonych przez los.

Nad naszym domem Polską, przez kilkadziesiąt lat po transformacji ustrojowej, zbierały się chmury, z których padały kwaśne deszcze, a w wyniku nich Polska traciła państwowość, suwerenność gospodarczą, tożsamość narodową i fundamenty swojej kultury - zmieniliśmy się w kolonie określonych i nieokreślonych bytów ponadnarodowych i narodowych, niejasnych struktur i mątw finansowych, aż do chwili gdy zaufaliśmy genialnemu patriocie, wielkiemu mężowi stanu, wspaniałemu Polakowi, Człowiekowi, Spoiwu Narodu Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego cudnym współpracownikom : Beacie Szydło, Mateuszowi Moraweckiemu. Program gospodarczy i społeczny przedstawiony dzisiaj na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie, to majstersztyk strategii wyborczej, po którego nokaucie totalna opozycja najuczciwiej by uczyniła gdyby rozwiązała się, a potem opuściła nasz kraj, żeby sobie wstydu oszczędzić. Po prostu opozycja jest niepotrzebna i swoim istnieniem, a jeszcze bardziej działaniem tylko szkodzi Polakom i Ojczyźnie Polaków IV Rzeczypospolitej. Kocham w sobie ten sarkazm posunięty do szyderstwa. Mam zadatki na poetę nawet w tej swojej bufonadzie.

Na zdjęciu cudność smaku podniebieniu jakim jest beskidzka, a bliżej precyzując radziechowska kwaśnica na wieprzowinie, z ekologicznymi ziemniakami galicyjskimi, a uściślając spod Milówki. Ale szto tiepier diełat, aby taki talerz takiej kwaśnicy nie gotować, w domu, tylko zjeść go w Melaxie, uwalniając kobiety od garyzmu - zmywaryzmu, albo, żeby wreszcie w budżecie polskim były pieniądze nie tylko na przekop Mierzei Wiślanej, ale i na regulację, a zatem udrożnienie Wisły, aby po niej pływało setki barek transportowych i statków pasażerskich turystycznych?

Nie dawno jeden z obywateli Słupska zapytał rajców swojego miasta ile rocznie kosztuje podatnika polskiego nauka religii w Słupsku i dostał odpowiedź, że 2 miliony złotych rocznie. To są pieniądze, które można by wydać na projekt regulacji Wisły lub na podwyżki płac urzędników w starostwach. Jestem katolikiem, ale religii powinno się nauczać w salkach katechetycznych. To wstyd ogromny nas wierzących, że wyszarpujemy pieniądze z budżetu na coś co jest prywatną sferą życia człowieka i nie powinno mieć nic wspólnego z państwem.

Gdyby przejrzał budżet państwa polskiego, to wydatków szkodzących posuwaniu się rozwojowi kraju i dobrobytowi naszemu jest o wiele wiele więcej. Trzeba z tym walczyć.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!