Niewątpliwie wizja świata, gdzie wszystko jest dobre lub złe, wszystko jest wyłącznie na „tak” lub wyłącznie na „nie”, wszystko jest słuszne lub niesłuszne, tchnie uspokajającą prostotą. [...] Tymczasem wyzbycie się pełnych lęku, dziecięcych uproszczeń na zasadzie: „to czarne, a to białe”, i przyjęcie na ich miejsce trudnych dwuznaczności rzeczywistego świata, to kolejna rzecz, z którą musimy się pożegnać. Także i tu, wyzbywając się, zdobywamy coś cennego. To mianowicie, że teraz znienawidzona matka, która nas opuszcza, i kochana, kochająca matka, która tuli nas mocno do siebie, są postrzegane jako jedna, a nie dwie osoby. Dziecko złe i nic nie warte i dziecko dobre, zasługujące na miłość, łączą się w pojedynczy obraz „ja”. Miast dostrzegać tylko części osób, zaczynamy widzieć całość – tylko, ale i aż tak wspaniale ludzką. Dochodzimy także do poznania „ja”, w którym nienawiść może się przeplatać z miłością.
Dodał(a) cytat