Nie wszystkie matki będą kochać swoje dzieci-nie da się tego automatycznie wywołać-a jeszcze więcej matek nie będzie lubiło swoich dzieci. I dzieci nie kochają swoich matek i jeszcze mniej dzieci lubi swoje rodzicielki. Wyprowadzenie jakiegokolwiek założenia o wystąpieniu automatycznej miłości tylko dlatego, że ktoś kogoś wypchnął z siebie, jest skrajnie niebezpieczne. A tym bardziej fantazjowanie, że nawet jeśli ja będę kochać, to ta miłość zostanie odwzajemniona i nasyci jakąś pustkę wewnętrzną. Ja mam przekonanie graniczące z pewnością, że za mało się przyglądamy temu konstruktorowi, jakim jest miłość matki do dziecka i że wcale nie ma tak dużo kobiet, które są psychicznie zdolne do przeżywania prawdziwej, nienarcystycznej, nieegotycznej miłości do swojego dziecka i stąd mamy w miarę powszechne perwersje macierzyństwa w Polsce.
... pomijając kwestię depresji poporodowej, to trzeba przyznać, że jest dużo kobiet dla których najważniejszy jest "status matki" w społeczeństwie... liczy się tylko to jak są spostrzegane, jako matki,, przez otoczenie... to dla tej oceny i opinie starają się być "dobrymi matkami"... dbają, "kochają", opiekują się dziećmi tak aby zadowolić otoczenie, a nie dzieci... opinia samych dzieci jest dla nich drugorzędna, lub wcale się nie liczy...