Nie zniknie przez to, co uczynił. Pozbawił ludzi innych ludzi, skrzywdził. Pamiętamy raczej o tragedii, która mogłaby być " takim o wydarzeniem, do którego nie przywiązujemy się zbyt mocno", ale na szczęście nie jest i nigdy nie będzie.
Jedyne co może odróżnić Cię od zwykłego śmiertelnika, to nieśmiertelność. Każdy człowiek jest taki sam, a co z tym robi, to już inna kwestia.
To nie jest próżność, że chce się zostać zapamiętanym. Nikt nie chce tak po prostu całkowicie odejść z tego świata. A pisząc, że nie trzyma się ładu, miałem na myśli przez to: "" kimś " , kogo nawet po ''jego'' śmierci nie będę martwiła , swoim egoistycznym przywiązaniem .. pomimo bólu rozrywającego piersi, który jest wynikiem rozstania". Wiesz, jak dla mnie ból rozrywający piersi, to wystarczające niepocieszenie, aby nazwać utraconą osobę kimś na tyle bliskim, że aż przywiązanym sercem.
Proszę Cię, nie pieprz. A jeśli już musisz, to lepiej palnij sobie w łeb, skoro tak nic dla Ciebie nie znaczy, a w szczególności Twoja własna osoba, bo to tutaj się zaczyna wszelki szacunek do innych ludzi, rzeczy, spraw.
Ładu to się trzyma aż zanadto , na pewno stopniem trudności przewyższa niejednokrotnie .. wspomniany przez Ciebie ''ład','zwłaszcza w sposobie postrzegania go oczyma zwykłych śmiertelników . Polecam jutrzejszy chyba film na jedynce , znacznie przybliży Ci temat,, za chwilkę sobie jego tytuł przypomnę
Nie byle kimś , tylko " kimś " ważniejszym ode mnie , zasadnicza różnicą ," kimś " , kogo nawet po ''jego'' śmierci nie będę martwiła , swoim egoistycznym przywiązaniem .. pomimo bólu rozrywającego piersi, który jest wynikiem rozstania
No ciekawi mnie Twój światopogląd, ja jednak nie chciałbym być dla wszystkich po prostu byle kim, że jak np zginę w wypadku, to zapomną o mnie pierwszego dnia i nie będą niepocieszeni i tak samo nie chciałbym, żeby ktokolwiek z grona "przywiązanych" był takim po prostu byle kimś dla mnie. I to tylko przykład.