-Coś się stało. Zanim cię poznałam moje życie było całkowicie poświęcone samotności. Byłam zamarznięta i nigdy nawet nie myślałam że kiedyś mogę zacząć topnieć. Wszystko co miałam, oddawałam jej ale mimo to byłam szczęśliwa. Teraz przepełnia mnie niewyobrażalna pustka i tkwię w otchłani zapomnienia. Moja wewnętrzna latarnia powoli gaśnie a ja wiem że nie będę w stanie zebrać w sobie siły na ponowne zapalenie jej... Dlatego musisz odejść. Za długo tkwiłam w zimnie i teraz męką jest ten płomień który spala moje serce. Moja dusza umiera chociaż jedynym powodem dla którego mogłaby żyć jesteś ty.
-Czy będziesz szczęśliwa kiedy odejdę?
Poczuła ogromny ból jaki sprawiała świadomość tego, że widzi go po raz ostatni. On naprawdę był gotów dla niej odejść. Dlaczego nie błagał o to żeby została?! Dlaczego do cholery nie starał się jej zatrzymać?! Każda część jej ciała i umysłu domagała się jego, jak więc może mu pozwolić odejść?!
-Powinieneś zapytać czy będę szczęśliwa kiedy zostaniesz. Chociaż może wcale nie powinieneś pytać o szczęście, bo czy ktokolwiek może powiedzieć z czystym sumieniem "Jestem szczęśliwy"? Musisz odejść, bo jeżeli tego nie zrobisz przyczynisz się do naszej śmierci. Chcę cię zatrzymać ale to mnie niszczy. Uczucie które powinno przywrócić mnie do życia, gasi i tak już płoną iskrę we mnie. I czuję, wiem to na pewno że łączy nas coś wyjątkowego. Kocham cię miłością której sama nie rozumiem, pragnę cię tak bardzo że uciekam w samotność. Dlatego odejdź...